piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 15

   (Oczami Harry'ego)
   Alex będzie spędzała ze mną święta! Czy może być coś wspanialszego? Będę miał przy sobie wszystkie najważniejsze osoby, no może poza chłopakami i Evans'ami.
   W końcu stanąłem pod drzwiami domu Alex. Zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzyły się i ukazała się w nich pani Peters. Ciągle nie mogę się nadziwić jak Alex może być aż tak podobna do swojej mamy. pomijając oczywiście fakt, że pani Peters miała blond włosy obie kobiety były jak dwie krople wody.
-Dobry wieczór! jest Alex?-zapytałaem.
-Cześć Harry. Pewnie zmarzłeś, wchodź, Alex jest u siebie.-odpowiedziała pani Peters. Wszedłem do środka, zdjąłem buty i skierowałem się do pokoju mojej wybranki. Wszedłem do środka, fioletowowłosa siedziała na łóżku, w ręku trzymała gitarę, z której wydobywały się cudowne dźwięki. Stałem oczarowany w progu nie mogąc się ruszyć. Niebieskooka podniosła wzrok. Kiedy mnie zauważyła krzyknęła cicho.
   -Skąd się tu wziąłeś?-Zapytała.
-Mówiąc tu masz na myśli twój pokój czy świat?-Zapytałem i usiadłem na łóżku obok dziewczyny.
-Mój pokój.-odpowiedziała.
-Twoja mama mnie wpuściła.-Powiedziałem.- Ślicznie grasz.-Dodałem po chwili.
-Dziękuję.-Powiedziała.
-Co powiesz na spacer?-Zapytałem po chwili.
-Chyba sobie żartujesz!-Wykrzyknęła.
-Nie, dlaczego?
-Jest ciemno. Ludzie są gotowi zadzwonić na policję jak mnie zobaczą.-Alex spojrzała na mnie przerażona.
-Jest już po 21.00 każdy normalny człowiek jest już o tej porze w domu, chodźmy będzie cudownie.-Nalegałem.
-A jeśli mnie ktoś zobaczy?-Upierała się niebieskooka.
-To cię obronię.-Powiedziałem całując jej malinowe usta. Alex przygryzła wargę.
-Ummm no dobra.-Powiedziała w końcu. Uśmiechnąłem się, chwyciłem jej rękę i sprowadziłem na dół.
-Mamo wychodzę z Harry'm na spacer!- Krzyknęła i zaczęła się ubierać.W jej ustach moje imię brzmi tak ładnie.
   W końcu wyszliśmy z jej domu i ruszyliśmy pustymi ulicami w stronę parku. Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce, tak jak przypuszczałem nie było nikogo.
-Hazz?-Usłyszałem. Spojrzałem na dziewczynę, jej oczy świeciły błękitnym blaskiem.
-Hmm?
-Orientuj się!-Alex schyliła się, wzięła garść śniegu i rzuciła we mnie.
-To nie fair! Nie byłem przygotowany!-Wykrzyknąłem.
-Mówiła, żebyś się orientował.-Zaśmiała się fioletowowłosa. Nie wytrzymałem i również rzuciłem w nią śniegiem. 
   Skończyło się na tym, że ja i Alex leżeliśmy na śniegu śmiejąc się jak głupi.
-Dobra już spokój!-Zażądała niebieskooka.
-Dlaczego?-Zapytałem podnosząc się na łokciu.

-Bo jeszcze nas ktoś zobaczy.-Odpowiedziała opanowując kolejny napad śmiechu.
-Jakoś do tej pory cię to nie obchodziło.-Powiedziałem i pocałowałem ją.
-Ale teraz obchodzi.-Odpowiedziała i wtarła w moja twarz kolejna porcje śniegu.
-Przez ciebie będę chory!-Krzyknąłem.
-I co z tego?
-Co z tego?! Zapytaj o to moje fanki, które będą zawiedzone, że nie mogę zaśpiewać na koncercie.-Odpowiedziałem. Alex zaśmiała się.
-Moze już wracajmy?-Zaproponowała. Kiwnąłem głową, złapałem ją ra rękę i odprowadziłem do domu.

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 14

   -Lori! Lori! Lori!-Do moich myśli wdarł się głośny krzyk Alex.
-Co?-Zapytałam zdezorientowana, patrząc na fioletowowłosą.
-Harry zabiera mnie i moją mamę do Holmes Chapel, na święta!-Powiedziała uradowana.
-Jej myślę, ze Harry ma co do ciebie poważne plany.-Powiedziałam. Alex zarumieniła się.
-A ty jak zamierzasz spędzić święta?-Zapytała.
-W Londynie, chyba jako jedyna.-Odpowiedziałam.
-Nie łam się.-Uśmiechnęła się niebieskooka.
   W końcu zadzwonił dzwonek, razem z Alex i resztą uczniów weszłam do klasy i zajęłam miejsce. Po kilku minutach do klasy weszła nasza nauczycielka i jednocześnie wychowawczyni pani Black i rozejrzała się po klasie.
-Gdzie jest Charlie?-To pytanie było kierowane główne do mnie.
-Chory.-Odpowiedziałam automatycznie.
-Pozdrów go.-Powiedziała Demi.
-Ok.-Odpowiedziałam i posłałam jej przyjacielski uśmiech.
-Nie wiem czy wiecie ale za dwa dni rozpoczyna się przerwa świąteczna, która będzie trwała, aż do 3 stycznia.
-Nie psze pani, nie wiemy tego. Jest nam tak strasznie smutno z tego powodu, to prawie 2 tygodnie bez szkoły, nie wiem jak to wytrzymam.-Powiedziała ironicznie Alex.
-Więc panno Peters, skoro tak bardzo będziesz tęskniła za szkołą, proszę przychodzić na dodatkowe zajęcia.-Odpowiedziała pani Black.
-Nie dziękuję, w tym roku sobie daruję.-Powiedziała niebieskooka.
-Dobrze, wystarczy tego zaczynamy temat.
   Reszta lekcji przebiegła bez większych komplikacji. W końcu wyszłyśmy z Alex wyszłyśmy ze szkoły. Z nieba spadały zamarznięte krople wody, pokrywając krajobraz Londynu białym puchem. Wcisnęłam ręce do kieszeni i ruszyłam razem z niebieskooką przez ruchliwe ulice stolicy.
-Jakie plany na dziś?-Zapytałam.
-Nie mam pojęcia, może wyjdę gdzieś z Harrym. A ty?-Odpowiedziała.
-Dom i bliższe spotkanie z Callum'em.-Odpowiedziałam.
-Callum'em?-Zdziwiła się fioletowowłosa.
-Bohater książki.-Sprostowałam.
-Już myślałam, że masz kogoś.-Powiedziała Alex.
   Po kilku minutach pożegnałyśmy się na skrzyżowaniu i ruszyłyśmy każda w swoją stronę. W końcu wkroczyłam do domu gdzie od razu przywitał mnie wesoły głos Charlie'go.
-Siema Lori!
-Już nie jesteś chory?-Zapytałam ściągając buty.
-Jakoś tak jak wszyscy wyszli dostałem cudownego uzdrowienia.-Zaśmiał się.
-Wiesz co wredny jesteś?! Żeby mnie tak perfidnie zostawić?!-Krzyknęłam. Charlie uśmiechnął się. Chwyciłam torbę i wbiegłam do pokoju. Rzuciłam torbę gdzieś w kąt, usiadłam na łóżku wzięłam książkę("Błękitna Miłość") i zaczęłam czytać.
   "... Jego w blond włosy wyglądały jak rozwiane przez wiatr, a błękitne oczy patrzyły na mnie przenikliwie..."
   W głowie od razu pojawił mi się obraz Niall'a. Mimowolnie uśmiechnąłem się, wzięłam ołówek, który nie wiem jakim cudem znalazł się w moim łóżku i przy imieniu "Callum" napisałam "Niall" .
   Nie wiadomo kiedy na dworze zrobiło się ciemno, a moje oczy zaczęły świecić neonową zielenią. Za każdym razem kiedy w książce zostało napisane "Callum" poprawiałam to na "Niall", sama nie wiem dlaczego.
   -Mam to uznać za komplement?-Z fikcyjnego świata wyrwał mnie szept Horan'a. Podskoczyłam przerażona.
-Co ty tu robisz?-Zapytałam opanowując emocję.
-Czytam razem z tobą.-Odpowiedział rozbawiony.
-Jak długo tu jesteś?-Kontynuowałam ''przesłuchanie''.
-Na tyle długo, żeby zobaczyć, że: po pierwsze: Twoje oczy świecą i po drugie: Bazgrzesz po książce moje imię.-Odpowiedział.
-Nie boisz się tego?-Zapytałam patrząc mu nieśmiało w twarz.
-Nie. Wiedziałem o tym odkąd cię pierwszy raz spotkałem. -Powiedział.
-To ty nie byłeś w tedy pijany?!-Wykrzyknełam.
-Byłem, ale nie na tyle by zapomnieć o twoich niesamowitych oczach i o tym...-Horan przybliżył swoje wargi do moich i pocałował mnie. Najpierw delikatnie jakby bał się, że ucieknę. Jednak nie opierałam się. Zadowolony Irlandczyk pogłębił pocałunek. W końcu odsunęła się od niego, chłopak popatrzył mi w oczy.
   -Lori kocham cię.-Powiedział.
-Niall, nie możemy być razem.-Powiedziałam.
-Dlaczego?-Zapytał, w jego oczach zobaczyłam zawód i smutek.
-Nie pozwolę już nikomu bawić się moimi uczuciami, nie jestem zabawką.
-Nigdy bym cię nie zranił.-Odpowiedział niebieskooki.
-Tak samo mówili Liam i George i co? I gówno! Nie wiesz jak to jest: Jednego dnia chodzisz z uśmiechem, z głową pełną marzeń i planów, czujesz szczęście. Aż tu nagle pstryk... jeden gest, kilka słów i czujesz się gorzej niż guma przyklejona do czyjejś podeszwy. I mimo tego, że obiecałeś sobie, że będziesz płakać płaczesz. Nie wiesz jak to jest. Nie chcę przez to znowu przechodzić.-Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Niall wziął mnie w objęcia i mocno przytulił. Wtuliłam się w jego koszulnę.
   -Niall kocham cię ale jak brata, przepraszam. Może to się kiedyś zmieni, nie mam pojęcia, ale nie teraz. Przepraszam.-Odezwałam się w końcu.
-Nie przepraszaj za swoje uczucia. Ważne, ze mam cię przy sobie, tyle mi wystarczy.-Odpowiedział Horan i przytulił mnie jeszcze mocniej.

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 13

(Oczami Lori)
   Jak ja przeżyję ten weekend bez Alex?! Dobrze, że są jeszcze chłopaki, oni zawsze mają masę pomysłów.
-Lorietto ratuj klasę. Jaki będzie wynik?-Zapytała pani Wood tym samym wyrywając mnie z korowodu myśli. Spojrzałam zdezorientowana na tablice i szybko obliczyłam wynik.
-428, 36.-Odpowiedziałam.
-Świetnie! Możesz mi jeszcze pokazać obliczenia?-Poprosiła nauczycielka.
-Nie mam, obliczałam w głowie.-Opowiedziałam.
-Jejku. Brawo, dostajesz za to 5.-Powiedziała nauczycielka.
-Kujon!-Usłyszałam w głowie rozbawiony głos Charlie'go.
-Nie moja wina, że jak Bóg miedzy nami wszystko rozdzielał to dostałam cały rozum i urodę.-Odpowiedziałam.
-Zabawne...
   W końcu dobrnęliśmy do końca lekcji i razem z Charlie'm z  zadowoleniem wyszliśmy ze szkoły.
-Jakie mamy plany na weekend?-Zapytałam.
-Nie mam pojęcia.-Odpowiedział Charlie. Kilka minut szliśmy w milczeniu. Nagle obok nas zatrzymał się jakiś samochód. Wybiegło z niego dwóch zamaskowanych kolesi, złapali nas i wpakowali do auta. Zaczęłam krzyczeć, ale jeden z mężczyzn zatkał mi buzię. Trzeci koleś, który kierował ruszył z piskiem opon.
-Czego chcecie?! Nasi rodzice nie mają pieniędzy na okup! Macie wypuścić mojego brata, a mnie możecie od razu zabić, bo nie będziecie mieli ze mnie żadnego pożytku!-Mówiłam nieskładnie, to co mi ślina na język przyniosła.  Charlie siedział cicho obok i patrzył na porywaczy jak na idiotów. Mężczyźni wybuchnęli śmiechem. Śmiechem, którego nie było sposób nie rozpoznać.
-Chłopaki!-Krzyknęłam. Niall, Zayn i Louis, który prowadził zdjęli kominiarki.
-Po co to zrobiliście?-Zapytałam zdezorientowana.
-Bo nam się nudziło.-Odpowiedział wesoło Louis.
-Wiedziałem, że jesteście idiotami, ale żeby aż takimi?-Odezwał się Charlie.
-Dlaczego?-Zapytał Zayn.
-Po pierwsze: jacy normalni porywacz porywaliby w biały dzień na środku ulicy?! Po drugie: To wasz samochód.-Odpowiedział Charlie.
-Widzieliście minę Lori? Była na maksa wystraszona.-Zaśmiał się Louis. Spojrzałam na niego z wyrzutem.
-To nie było śmieszne!-Krzyknęłam co wywołało napad śmiechu u chłopaków.
-Tak w ogóle to gdzie jedziemy?-Zapytałam kiedy już się uspokoili.
-Do nas.-Odpowiedział Zayn.
-A jest Liam?-Zapytałam przygryzając wargę.
-Nie. Wyszedł gdzieś koło południa i jeszcze nie wrócił.-Odpowiedział Louis.
   W końcu dojechaliśmy na miejsce i wypakowaliśmy się z samochodu.
 -Kto ostatni w domu ten zgniła kanapka!-Krzyknął Niall i pędem ruszył ku drzwiom wejściowym. Ja razem z chłopakami ruszyliśmy za nim. Niestety byłam najwolniejsza z całej naszej piątki, więc dotarłam do domu ostatnia.
-Lori to zgniła kanapka!-Krzyknął  Charlie, podbiegł do mnie i powąchał.-Nawet pachniesz podobnie.-Zaśmiał się a ja walnęłam go w ramię. Udaliśmy się do salonu, opadliśmy na kanapę i włączyliśmy telewizor.
   -Lori?-Odezwał się po chwili Horan.
-Co?-Mruknęłam nie odrywając wzroku od telewizora.
-Głodny jestem.-Powiedział. Przeniosłam na niego wzrok i uniosłam jedną brew.
-Mogłabyś coś ugotować?-Poprosił Niall.
-A nie możesz sam?-Zapytałam.
-Ale jak ty ugotujesz to będzie lepsze.-Upierał się Irlandczyk.
-Uhh... Dobra, ale mi pomagasz.-Westchnęłam. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam do kuchni, Horan ruszył za mną.
-Jak możecie ugotujcie dla wszystkich!-Krzyknął Zayn.
-Ok!-Odkrzyknęłam i odwróciłam się do niebieskookiego.-To może spaghetti?-Zaproponowałam.
-Jasne!-Uśmiechnął się i wyciągną z szafki makaron.
   -Muszę przyznać, że ty i Niall jesteście parą doskonałą.-Odezwał się Louis kiedy już kończyliśmy jeść spaghetti. Mój widelec zatrzymał się w połowie drogi do ust.
-Jeśli chodzi o gotowanie oczywiście.-Sprostował Tomlinson.


niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 12

(Oczami Alex)
   O 17.00 siedziałam już sobie spokojnie w pokoju Lori.
-Serio twoja mama dała się tak łatwo nabrać, że u mnie śpisz?-Zapytała.
-Tak, no wiesz powiedziałam, że śpię u ciebie.-odpowiedziałam z uśmiechem.
   Równiutko o 18.00 pod domem Evansów zatrzymało się czarne BMW Hazzy. Razem z Lori zeszłyśmy na dół gdzie stał już Harry witając się z Charlie'm, Emily i Jev'em.
-Cześć skarbie.-Uśmiechnął się do mnie.
-Cześć Hazz.-Odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
-Bawcie się dobrze.-Powiedziała Lori posyłając mi znaczzące spojrzenia, na co ja tylko przewróciłam oczami.
-Pa.-Rzuciłam i razem z Harry'm wyszliśmy. Wsiedliśmy do jego auta i Harry ruszył.
-Co cię natchnęło na ten wyjazd?-Zapytałam nagle.
-Nie wiedziałem cię prawie miesiąc to wystarczający powód, prawda?-Odpowiedział i położył jedną rękę na moim kolanie.
-Prawda.-Odpowiedziałam rumieniąc się.
   W końcu dojechaliśmy na miejsce. Harry zgasił silnik i weszliśmy do domku. Zielonooki zaprowadził mnie do sypialni gdzie stało tylko dwuosobowe łóżko i szafa.
-Jedno łózko?-Zapytałam z uniesionymi brwiami.
-A co, nie chcesz ze mną spać?-Zapytał wtulając twarz w moje włosy.
-Tego nie powiedziałam.-Zaśmiałam się.
-Chodź coś obejrzymy.-Powiedział Harry i zaciągnął mnie do salonu. Włączył telewizor i zaczął skakać po kanałach. Nagle zatrzymał się. Trafił akurat na jakieś romansidło.
(Oczami Harry'ego)
   Nagle zgasło światło. No cóż, nie ma się co dziwić w końcu jesteśmy w lesie. Spojrzałem na miejsce gdzie powinna byś Alex. Zamiast zarysu jej postaci, którego się spodziewałem zobaczyłem dwie, małe, niebieskie żaróweczki. Krzyknąłem przerażony. Alex zaśmiała się swoim słodkim głosikiem. 
-Zapomniałeś co ci mówiłam?  Moje oczy świecą w ciemności.-Powiedziała jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
Palnąłem się w głowę. Zapomniałem, że moja dziewczyna jest wyjątkowa.
-Alex skoro światło zgasło i generalnie nie mamy co robić to może...-Nie dokończyłem zdania bo fioletowowłosa wpiła się w moje usta.
-Czyli ta?-Zapytałem.
-Tak.-Odpowiedziała.
 (Oczami Alex)
   Obudził mnie zapach kawy roznoszący się po domu. Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Dzisiaj jest piątek, nie idę do szkoły, mam przy sobie Harry'ego i jesteśmy sami w środku lasu. Czy może być coś lepszego?  Wstałam z łóżka, narzuciłam na siebie koszulkę Harry'ego leżącą na podłodze i  skierowałam się do kuchni.
-Cześć kotku.-Przywitałam chłopaka przytulając go od tyłu.
-Już wstałaś?
-Jak widać.-Odpowiedziałam.-Która godzina?-Zapytałam po chwili.
-Dochodzi 10.00.-Odpowiedział Harry i pocałował mnie. Odsunął się ode mnie i obejrzał od góry do dołu.
-Ukradłaś mi bluzką.-Stwierdził po chwili.
-Będziesz się musiał przyzwyczaić.-Odpowiedziałam z zadziornym uśmiechem.
-Jejku! Ty mi zabierasz bluzki, Louis mi zabiera bluzki. To w co ja mam się ubierać?!-Powiedział i z udawaną rezygnacją spuścił głowę. Po kilku sekundach popatrzył na mnie spod rzęs.
-Nie pocieszysz mnie?-Zapytał smutno. Uśmiechnęłam się i dałam Harry'emu całusa.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 11

   Drrrrrrrrrryn- Zahuczało mi w głowie. Schowałam głowę pod kołdrę chcąc zagłuszyć ten dźwięk, jednak nic to nie dało. Wyciągnęłam rękę spod kołdry, wymacałam telefon i wyłączyłam nieznośny dla moich uszu alarm. Wstałam z łóżka i poczłapałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w miętową koszulę, szarą spódnicę, szare trampki i nieodłączne kujonki, włosy zostawiłam rozpuszczone.
   Wróciłam do pokoju, spakowałam torbę i zeszłam do kuchni. Nie było w niej nikogo, co mnie nie zdziwiło. Charlie był już od dobrej godziny na treningu, rodzice w pracy, a Emily i Jev  moją dzisiaj na później. Zrobiłam sobie szybkie śniadanie składające się z  mleka i płatków i w ciszy zjadłam.
   Spojrzałam na zegarek kuchenny, wskazywał 7.40.
-Nie zdążę!-Pomyślałam, chwyciłam torbę i wyszłam z domu. Do szkoły miałam około 5 kilometrów, które razem z rodzeństwem zwykle pokonywaliśmy w 30 minut. No trudno spóźnię się na biologię.
   Po kilkunastu minutach drogi obok mnie zatrzymało się jakieś auto. Trochę się przestraszyłam, z natury jestem dość płochliwa. Przednia szyba opadła i w oknie pojawiła się uśmiechnięta twarz Niall'a.
-Podwieźć cię?-Zapytał.
-Jasne, jeśli masz chwile.-Odpowiedziałam i wsiadłam do samochodu. Blondyn ruszył.
-Jeśli mogę zapytać, jak się czujesz po zerwaniu z Liam'em? To co zrobił było podłe.-Zagadną Niall.
-Jak ja mogę się czuć? Jestem smutna i zła na niego. Ale no cóż, żyje się raz. Będzie następny, może....-Odpowiedziałam i przygryzłam wargę.
-Nie może, tylko na pewno. Spójrz na siebie! Jesteś śliczna, mądra i masz wspaniałą osobowość.-Powiedział Horan i posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
-Dziękuję, że tak o mnie myślisz, to kochane.-Odpowiedziałam czerwieniąc się lekko.
   W końcu auto Irlandczyka zatrzymało się na parkingu szkoły automatycznie przyciągając spojrzenia uczniów.
-Dzięki za podwiezienie-Uśmiechnęłam się i pocałowałam Niall'a w policzek.
-Nie ma za co.-Odpowiedział. Wysiadłam z samochodu. Od razu podeszła do mnie Alex.
-Hej.-Przywitałam się.
-Hej.-Odpowiedziała. Ruszyłyśmy w stronę szkoły. Gdy weszłyśmy do środka zadzwonił dzwonek, więc skierowałyśmy się do sali 103 gdzie miała się odbyć biologia. Siadłyśmy w ławkach i wtedy do klasy weszła pani Smith-wysoka kobieta w średnim wieku, kochająca przedmiot, którego uczy.
-Dzień dobry dzieci.-Przywitała nas.
-Dzień dobry pani Smith.-Odpowiedzieliśmy chórkiem. Kobieta podeszła do biurka i otworzyła dziennik.
-Więc dzisiaj zaczniemy naukę o rozmnażaniu, zaraz pokażę wam film, który pomoże wam zrozumieć o co w tym chodzi.
-Porno.-Rzucił ktoś z końca sali na co reszta klasy zaśmiała się.
-Nie Patrick, nie porno.-Odpowiedziała nauczycielka.
   Reszta lekcji przebiegła bez większych zakłóceń. W końcu zadzwonił dzwonek i wraz z innymi uczniami wyszłam na korytarz.
 (Oczami Alex)
   Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. 
" Hej skarbie, co ty na to: ty,ja,domek w lesie i całe trzy dni razem?''
'' Jasne! Tylko będę musiała coś wymyślić, żeby mam mi pozwoliła, wiesz szkoła.''
''Świetnie, to do zobaczenia później''
   Reszta lekcji wlekła mi się w nieskończoność. Nie mogłam się doczekać, żeby spotkać się z Harry'm. Dla utrzymania pozorów poprosiłam Lori, żeby potwierdziła, że będę u niej spała.
   W końcu lekcje się skończyły. Cała w skowronkach wróciłam do domu.
-Cześć mamo.-Zaćwierkałam wchodząc do domu.
-Cześć Alex, co tam w szkole?-Zapytała.
-Dobrze.-odpowiedziałam ściągając z siebie kurtkę i wieszając ją na wieszaku.
-Mamo mogłabym spać dzisiaj, jutro i po jutrze u Lori?-Zapytałam wchodząc do kuchni.
-No nie wiem, przecież jutro jest szkoła.-Powiedziała patrząc na mnie uwarznie.
-Mamo będę spała u LORI ona za nic nie opuści lekcji.-Uśmiechnęłam się.
-Dobrze, tylko nie roznieście Evansom domu.-Westchnęła. 
-Dzięki.-Powiedziałam, dałam mamie całusa w policzek i pobiegłam do swojego pokoju i zadzwoniłam do Harry'ego. Chłopak odebrał po dwóch sygnałach.
-Cześć kotku.-Przywitał mnie.
-Cześć misiu. Dobre wieści , mama się zgodziła.
-Świetnie o której mam przyjechać?-Zapytał.
-O 18.00. Tylko, że do Lori, bo powiedziałam mami, że będę u niej spała.
-Nie ma sprawy, to do zobaczenia.-
-Pa.-odpowiedziałam i rozłączyłam się.

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 10

   W końcu nadszedł 30 października, dzisiaj wracają chłopaki. W ten dzień wypadała środa, więc Charlie, Jev, Emily, Alex i ja urządziliśmy sobie wagary. O 12.00 byliśmy na lotnisku. Po około 20 minutach na pasie startowym wylądował samolot z Nowego Orleanu. Po następnych kilkunastu minutach do hali lotniska weszło całe mrowie ludzi, zaczęliśmy szukać chłopaków.
(Oczami Niall'a)
   Nareszcie po miesięcznej trasie wróciliśmy do Londynu. Trasa była niesamowita. 
   Po chwili pośród szarych ludzi zobaczyłem dwa ogniki- fioletowy i czerwony, Alex i Lori. Obok nich od razu rozpoznałem Charlie'go, Jeva i Emily. Szturchnąłem Zayn'a i zacząłem iść w ich stronę. Alex od razu podbiegła do Hazzy i rzuciła się mu w ramiona. Uradowany Styles przytulił ją mocno i pocałował. Wszyscy, oprócz Lori zaczęli się z nami witać, czerwonowłosa stała z boku i patrzyła na nas niepewnie.
(Oczami Lori)
   Teraz Liam wrócił. Co mam zrobić? Wpaść mu w ramiona i udawać, że nic si,ę nie stało? A co  jeśli to co piszą te wszystkie tabloidy to prawda? Ciągle próbuję nie dopuścić do siebie tej myśli.
   W końcu wzięła się w garść i podeszłam do witających się przyjaciół.
-Cześć chłopaki! Cieszę się, że wreszcie wróciliście.-Powiedziałam i przytuliłam kolejno Zayn'a, Louis'a, Niall'a, Harry'ego i Liam'a.
-Musimy pogadać.-Powiedziałam Payne'owi na ucho.
-Wiem, ale nie teraz, nie dzisiaj.-Odpowiedział.
-Teraz, dzisiaj, nie mogę już dłużej czekać.-Odpowiedziałam.
-Dobra niech ci będzie.-Powiedział zrezygnowany.-Idę z Lori do barku, głodny jestem.-Dodał głośniej.
-Jasne, rozumiemy.-Powiedział Louis i puścił do mnie oczko.
   Poszliśmy do barku i usiedliśmy przy wolnym stoliku w głębi sali.
-Więc?-Zapytałam.
-Co wiec?-Odpowiedział pytaniem na pytanie Liam.
-Czy to prawda?-Liam wziął głęboki oddech.
-Tak, to prawda.-Odpowiedział, a moje oczy momentalnie zaszkliły się.
-Przepraszam Lori.-Szepną.-Być może nigdy cię nie kochałem, być może było to tylko zwykłe zauroczenie.
-Jesteś dupkiem tak jak wszyscy faceci! Dajecie dziewczynie nadzieję a później odchodzicie!-Krzyknęłam i wstałam.
-Przepraszam Lori.-Powtórzył. Odwróciłam się do chłopaka i wyszłam.
-Lori poczekaj!-Usłyszałam za sobą jego krzyk ale nie zareagowałam. Wytarłam łzy i wróciłam do paczki.
-Gdzie jest Liam?-Zapytała Emily. 
-Zaraz przyjdzie.-Odpowiedziałam, po chwili obok nas pojawił się Payne.
-Czyli możemy jechać?-Zapytał Zayn.
-Jasne!-Odpowiedział za wszystkich Jev i ruszyliśmy do samochodu.
   Po kilku minutach dojechaliśmy pod dom chłopaków i wyszliśmy z samochodu.
-Wiecie co? Źle się czuję, lepiej pójdę do domu.-Powiedziałam.
-Odprowadzić cię?-Zaproponował Niall.
-Nie, dzięki.-Odpowiedziałam i ruszyłam d domu. 
    Po około 20 minutach weszłam do środka
-Cześć Lorietto, gdzie reszta?-Zapytała mama.
-U chłopaków.-Odpowiedziałam.
-Dlaczego  nie jesteś z nimi?-Zapytał ze zdziwieniem tata.
-Trochę się źle czuję.-Odpowiedziałam i pobiegłam do swojego pokoju. Wpadłam do środka, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 9

(Oczami Lori)
   -Będę za tobą tęsknić.-Powiedziałam przytulając Liam'a. Całą dziesiątką byliśmy na lotnisku (Liam,Harry, Louis, Niall, Zayn, Charlie, Jev, Alex, Emily i ja) aby pożegnać chłopaków.
   Zaczął się październik, a chłopaki jadą na miesięczną trasę po stanach.
-Też będę tęsknił.-Odpowiedział całując mnie w czoło. Obok nas stali Harry i Alex-całowali się. Dalej Emily przytulała po kolei Louis'a, Zayn'a i Niall'a, Jev i Charlie także się z nimi żegnali.
-Kocham cię.-Powiedziałam.
-Ja ciebie też, nie zapominaj o tym.-Odpowiedział.
   -Pasażerowie samolotu do Nowego Yourku są proszeni do odprawy.-Oznajmił głos w głośnikach.
-Musimy już iść.-Powiedział Zayn.
-Do zobaczenia.-Powiedziałam i ostatni raz na długi czas posmakowałam ust Payn'a.
-Do zobaczenia.-Powiedział i razem z resztą odeszli.
-Nudno bez nich będzie.-Powiedziała Emily razem z resztą podchodząc do mnie.
-Tak cicho.-Dodała Alex.
-Oj dziewczyny nie załamujcie się! Jest internet, telefon.-Powiedział Charlie.
-A poza tym na każdej stronie będzie napisane co chłopcy aktualnie robią.-Dodał Jev.
   23 października jak prawie każdego dnia po szkole przeglądałam różne strony plotkarskie. Nagle zobaczyłam coś co mnie jednocześnie zdziwiło, wkurzyło i zasmuciło. 
'' Liam Payne ze słynnego zespołu One Direction od jakiegoś czasu spotyka się ze swoją koleżanka z dawnych lat Sophią Smith. Czy to nowa miłość piosenkarza?"
Patrzyłam na ten wpis jeszcze chwilę a w głowie kołatało mi się "Czy to nowa miłość piosenkarza?"
   Spojrzałam na zegarek, wskazywał 16.43. Liam  jest aktualnie w Sydney, więc u niego musi być około 12.00. Postanowiłam zadzwonić. Wzięłam telefon i wybrałam numer chłopaka. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci, w końcu odebrał.
-Halo.
-Hej, mam do ciebie sprawę.
-Jaką.
-Czy to prawda, że chodzisz z jakąś tak Sophią? Czy to tylko kolejny wymysł Modestu?
-Wiesz, to nie jest rozmowa na telefon, niedługo wracamy, wtedy pogadamy.
-Oh... no dobrze.Pa.
-Cześć.
   Wtedy do pokoju wpadła Alex.
-Czytałaś to?!-Zapytała.
-Hej, tak jeśli masz na myśli to co ja.-Odpowiedziałam.
-Chodzi mi o to, że podobno Liam ma jakąś inną dziewczynę.
-Tak słyszałam, dzwoniłam do niego i powiedział, ze to nie jest rozmowa na telefon-Odpowiedziałam.
-jak myślisz to prawda?-Zapytała siadając na łóżku.
-Nie mam pojęcia. A co tam u ciebie i Harry'ego?-Zapytałam chcąc zmienić temat.
-Po staremu, nie może się doczekać powrotu.-Odpowiedziała z uśmiechem.

poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 8

(Oczami Lori)
   Obudziłam się bardzo wcześnie bo już o 6.00.
-Dzisiaj pierwszy dzień szkoły.-Pomyślałam ze strachem otwierając oczy. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej strój odpowiedni na ta okazję i poszłam się w to ubrać. Włosy polokowałam i wpięłam w nie białą kokardę. Spojrzałam na wyświetlacz telefony, wskazywał 7.00. Zbiegłam na dół.
   Razem z rodzeństwem zjadłam śniadanie. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Pobiegłam i otworzyłam je. Moim oczom ukazała się uśmiechnięta twarz Alex.
-Hejka gotowi?-Zapytała.
-Tak już.-Odpowiedziałam.-Młodzież ruszyć swoje zacne tyłki i do szkoły!-Krzyknęłam.
-Już mamo!-Usłyszałam w odpowiedzi Emily i Jev'a. Po chwili wcześniej wymieniona dwójka pojawiła się obok mnie.
-Charlie ty też!-Krzynęłam.
-Już idę, idę.-Żachną się brunet stając koło mnie. Alex zaśmiała się.
   Pół godziny później całą piętką siedzieliśmy na sali słuchając przemówienia dyrektora- Josh'a Blum. Po skończonym przemówieniu całymi gromadami ruszyliśmy do swoich klas. Los złączył Alex, Charlie'go i mnie w jedną klasę. Weszliśmy do sali lekcyjnej i usiedliśmy w ławkach. Wreszcie do sali weszła nauczycielka.
-Dzień dobry dzieci nazywam się Victoria Black, ale mnie już znacie. Jak juz pewnie zauważyliście mamy dwójke nowych uczniów- Loriettę i Charlie'go Evans, mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie.-Powiedziała na wstępie.
   W końcu nadeszła upragniona chwila i pani Black pozwoliła nam iść. Wstałam i razem z resztą klasy wyszłam na korytarz.
-Idziemy gdzieś dzisiaj?-Zapytała Alex.
-Nie mogę, umówiłam się z Liam'em.-Uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Nie tłumacz się, rozumiem.-Odpowiedziała fioletowowłosa, puściła mi oczko i pożegnałyśmy się.
(Oczami Alex)
   Weszłam do domu i od razu skierowałam się do swojego pokoju. Nagle usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i otworzyłam wiadomość.
"Jakieś plany na popołudnie i wieczór? H xoxo"
"Nie a co?"
"Masz ochotę się spotkać?"
"Jasne, czemu nie."
''Super będę po ciebie o 15.00''
   Spojrzałam na zegarek, była 12.03. Opadłam  na łóżko i  chwyciłam gitarę. Zaczęłam grać chaotyczne akordy zatapiając się w dźwięk instrumentu.  Zastanawiałam się co tak naprawdę czuję do Harry'ego , Tego zwykłego, a nie tego znanego z estrady. Kiedy przy nim byłam czułam dziwne mrowienie w brzuchu potocznie zwane motylami. Czyżby to miłość? Nie mam pojęcia.
   Nie wiadomo kiedy do mojego pokoju weszła mama.
-Alex masz gościa.-Poinformowała mnie.
-Kogo?-Zapytałam zdezorientowana.
- Harry'ego.-Odpowiedziała mama.
-Powiedz mu, żeby poczekał, zaraz zejdę.-Poprosiłam.
-Dobrze.-Odpowiedziała i wyszła. Szybko podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Wyciągnęłam białą koszulę z kołnierzykiem, beżowy sweter zakładany przez głowę, bojówki tego samego koloru i czarne buty na koturnie. Ubrałam się i szybko zbiegłam na dół. W salonie zastałam Harry'ego, siedział na kanapie i rozmawiał z mamą. Na mój widok podniósł się,a w jego oczach zobaczyłam blask.
-Ślicznie wyglądasz.-Powiedział, a moje policzki oblały się  delikatnym pąsem.
-Dziękuje. Idziemy?-Zapytałam.
-Jasne.-Odpowiedziała i wyszliśmy.
-Do kąt jedziemy?-Zapytałam wsiadając do jego auta.
-Niespodzianka.-Odpowiedział tajemniczo i ruszyliśmy. Po kilku minutach zauważyłam, że wjeżdżamy w las.
-Harry gdzie my jedziemy?-Zapytałam z nieskrywanym przerażeniem.
-Niespodzianka.-Odpowiedział nie odrywając wzroku od drogi.
-Harry.-Jęknęłam błagalnie. Styles nie zwrócił jednak na to uwagi. Po kolejnych kilku minutach samochód zatrzymał się. Harry wyszedł z auta, okrążył je i otworzył mi drzwi.
-Madmuazell. -Uśmiechnął się ukazując swoje urocze dołeczki w policzkach. Uspokojona odwzajemniłam uśmiech i wysiadłam z auta. Chłopak złapał mnie nagle w pasie i odwrócił do siebie plecami.
-Harry?-Powiedziałam niepewnie.
-Nie bój się.-Poczułam jego ciepły oddech na uchu. Kiwnęłam twierdząco głową. Styles zawiązał mi oczy opaską i zaczął gdzieś prowadzić powtarzając co jakiś czas ''Nie bój się", "Spokojnie" lub "Nie zgwałcę cię".-To ostatnie mówił z nuta rozbawienie, co mnie trochę pocieszało.
   Nagle usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w zamku i skrzypienie drzwi. Chwila, chwila?! Zamek?! Drzwi?! Przecież jesteśmy w lesie! Po chwili jednak dostałam odpowiedzi na swoje pytania ponieważ Harry ściągnął mi opaskę. Moim oczu ukazał się mały drewniany przedpokój z którego wychodził czworo drzwi. Jak sądziłam do kuchni, sypialni, salonu i łazienki.
-Podoba ci się?-Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Harry'ego.
-Tu jest ślicznie.-Odpowiedziałam odwracając się do niego. Chłopak uśmiechnął się z wyraźną ulgą.
-To twój domek?-Zapytałam.
-Nie, mojego oczyma, ale mam klucze.-Odpowiedział potrząsając pękiem kluczy. Zaśmiałam się.
-Obejrzymy coś?-Zaproponował zaprowadzając mnie do salonu gdzie stała skórzana sofa, stolik do kawy, przed kominkiem leżał puchaty dywan, a nad nim wisiał ogromny telewizor.
-To co oglądamy?-Zapytał Styles.
-"3 metry nad niebem?"-Zaproponowałam.
-Jasne.-Odpowiedział, włączył film i usiadł obok mnie.
Gdy film się skończył Harry zapytał:
-Jesteś głodna, możemy coś zrobić
-Trochę jestem, może naleśniki?-Zaproponowałam. Harry kiwnął głową i udaliśmy się do kuchni. Zaczęliśmy robić naleśniki. Nie obyło się oczywiście bez mazania mąką itp.
   W końcu po kilkunastu minutach naleśniki były gotowe więc zaczęliśmy naszą "wykwintną" kolację.
-Harry.-Odezwałam się nagle.
-Słucham?
-Mogę ci zaufać?-Zapytałam.
-Oczywiście.-Odpowiedział.
-Moje oczy świecą w ciemności, a włosy są fioletowe od urodzenia nie mam pojęcia dlaczego tak jest.-Zamilkłam czekając na reakcję chłopaka. Styles przyglądał mi się chwilą w skupieniu.
-To urocze. Choć nie masz włosów prawie tak czarnych ja skrzydło kruka, nie kruczoczarnej, nie złotowłosej a ciebie szukam.-Odpowiedział.
-Szukasz?!-Zapytałam nie rozumiejąc jego słów.
-Szukam, kocham, cenię nad życie, ciągle mam cię w głowie, jak wolisz.-Odpowiedział.
-Ojej. Ja ciebie też kocham-Odpowiedziałam. Podeszłam do niego i namiętnie pocałowałam.



sobota, 19 października 2013

Rozdział 7

   Przez resztę wakacji prawie codziennie spotykaliśmy się:Alex, Charlie,Ja, Liam, Niall, Louis, Zayn, Harry, czasem też Emily i Jev. (Pomijając dni kiedy chłopaki mieli nagrania, wywiady itp.) Przedostatniego dnia lata postanowiliśmy zrobić wieczór filmowy, a ponieważ rodziców nie było postanowiliśmy go zrobić u nas w domu.
   Punkt 20.00 włączyliśmy "Titanica" (wybór Alex, Emily i mój). Rozsiedliśmy się na sofie, fotelach i podłodze i zaczęliśmy oglądać.
-Może zrobię popcorn?-Zaproponowałam w pewnej chwili.
-Jasne!-Odpowiedział za wszystkich Niall.
-Pomogę ci!-Powiedział Liam i razem poszliśmy do kuchni. Zaczęłam przygotowywać popcorn a Liam uważnie mi się przyglądał.
-Co ty się tak patrzysz?-Zapytałam zażenowana.
-Zastanawiam się jak dziewczyna może być aż tak ładna.-Odpowiedział.
-Co?!-Zatrzymałam się w pół ruchu i spojrzałam na niego zdziwiona.
-Zastanawiam się jak dziewczyna może być aż tak ładna.-Powtórzył powoli.
-Aha.-Na mojej twarzy pojawiły się rumieńce, odwróciłam się i znów zaczęłam przygotowywać przekąskę.
   Po chwili poczułam na swojej talii ciepłe dłonie Payne'a.
-Lori kocham cię, rozumiesz? Kocham.-Poczułam jego oddech na moim uchu, moim ciałem wstrząsną dreszcz, a w uszach huczało "Kocham Cię".  Czyżbym ja też go kochała? Zawsze kiedy był obok mnie miałam dziwne wibracje w brzuchu.
-Ja ciebie też.-Odpowiedziałam bez dłuższego namysłu i odwróciłam się w jego stronę. Brązowooki uśmiechnął się i wpił w moje usta. Z radością odwzajemniłam jego pocałunek.  Liam podniósł mnie, posadził na bacie i zaczął rozpinać moją koszule.
-Ej co tak dłu...-Usłyszeliśmy głos Niall'a. oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na niego.
-Em...., no... i...-Zaczęłam lekko zawstydzona.
-Całowaliśmy się, nie było widać?-Wyręczył mnie Payne.
-Ah rozumiem, przepraszam.-Bąkną blondyn i wyszedł wcześniej obrzucając mnie smutnym spojrzeniem.
   O co mu chodziło? Przecież nic mu nie zrobiłam. Zeskoczyłam z blatu, wzięłam miskę i raziem z Liam'em wróciliśmy do salonu.
-Czyli mamy parę w paczce.-Uśmiechnął się Louis.
-Tak.-Odpowiedziałam uśmiechnięta, postawiłam prażoną kukurydze na stole, usiadałam na podłodze obok Liam'a, a ten objął mnie ramieniem i wróciliśmy do oglądania filmu.
-Wiecie co, muszę iść. Zapomniałem nakarmić rybki.-Odezwał się po niecałych pięciu minutach Niall.
-Od kiedy ty masz rybki?-Zapytał zdziwiony Zayn.
-Od miesiąca.-Odpwoedziedział irlandczyk. Chłopak wstał, pożegnał się i wyszedł.
(Oczami Niall'a)
   Wyszedłem, nie mogłem patrzeć jak Liam przytula Lori. To ja powinienem być na jego miejscu. Gdyby nie ja on i cała reszta nie poznaliby jej. Ale co ja mogłem sobie myśleć? Jestem tylko nieśmiałym chłopakiem z gitarą. Liam jest silny, przystojny, 1000 razy odważniejszy niż ja i co najważniejsze jest bardziej pewny siebie. Nie mam szans, żeby z nim konkurować. no cóż będę się musiał przyzwyczaić. 
   Wszedłem do swojego domu, poszedłem do pokoju, chwyciłem stojącą w rogu gitarę, usiadłem na łóżku i zacząłem grać  "Moments":
   Shut the door
Turn the light off
I wanna be with you
I wanna feel your love
I wanna lay beside you
I can not hide this even though I try
Heart beats harder
Time escapes me
Trembling hands touch skin
It makes this harder
And the tears stream down my face
  
If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time

 You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today

Close the door
Throw the key
Don't wanna be reminded
Don't wanna be seen
Don't wanna be without you
My judgement is clouded
Like tonight's sky

Hands are silent
Voice is numb
Try to scream out my lungs
But it makes this harder
And the tears stream down my face

If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time

You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today

Flashing lights in my mind
Going back to the time
Playing games in the street
Kicking balls with my feet
Dancing on with my toes
Standing close to the edge
There's a part of my clothes
At the end of your bed
As I feel myself fall
Make a joke of it all

You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today 
   Łzy zaczęły spływać po mojej twarzy.
-Horan ogarnij się!-Powiedziałem sam no siebie zaciskając zęby. Odłożyłem gitarę i opadłem bezwładnie na łóżko.

piątek, 11 października 2013

Rozdział 6

   Obudziłam się około 12.00. Wstałam i zeszłam do kuchni gdzie zastałam resztę rodziny.
-Co to były wczoraj za krzyki?-Zapytała Emily.
-Jakie krzyki?-Zapytałam robiąc sobie kanapkę.
-No te w nocy.-Powiedział za Emily Jev.
-Nic takiego, zresztą sami się dowiecie jak Charlie wstanie.-Odpowiedziałam i zaczęłam jeść.
   Kiedy zjadłam wróciłam do swojego pokoju. Ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy. Wzięłam z półki przy łóżku pierwszą lepszą książkę i zaczęłam czytać.
   Po około 30 minutach dostałam SMS. Wygrzebałam z pod kołdry telefon. Wiadomość była z numeru zastrzeżonego.
"Hej księżniczko, wyjdź na balkon" Powoli podniosłam się z łóżka, wyszłam na balkon i spojrzałam na dół. W ogrodzie pośród krzaków i kwiatów stał Niall z gitarą w ręku.
-Skąd znasz mój adres?-Zapytałam.
-Alex.-Odpowiedział i zaczął grać piosenkę "Barney and friends" . Zaczęłam się śmiać.
-Podobało się?-Zapytał kiedy skończył.
-Tak, tak. Może wejdziesz?-Zaproponowałam.
-Jasne.-Uśmiechnął się i zaczął się zabierać do wchodzenia na balkon.
-Ale przez drzwi idioto.-Zaśmiałam się.
-A no tak.-Powiedział speszony i ruszył w stronę drzwi frontowych. Zbiegłam na dół i otworzyłam.  W tym samym czasie Horan chciał zapukać.
-Wchodź.-Uśmiechnęłam się przepuszczając chłopaka w drzwiach. Wtedy mama wychyliła głowę z kuchni i pokręciła z dezaprobatą głową.
-Oj Lori, Lori. jesteśmy w Londynie 3 dni a ty już chłopaków sprowadzasz.-Powiedziała.
-Dzień dobry.-Powiedział Niall.
-mamo to jest Niall Horan, powinnaś go kojarzyć jest z Mulingar.-Powiedziałam.
-Miło mi cie poznać Niall.-Powiedziała mama.
-Mi panią również.-Odpowiedział Niall.
-To my mamo pójdziemy do mnie.-Powiedziałam i pociągnęłam Horan'a za sobą.
-Ładnie tu masz.-Powiedział wchodząc do środka.
-Dzięki. Usiedliśmy na łóżku, śmialiśmy się, gadaliśmy, a Niall od czasu do czasu brzdąkał coś na gitarze.
   Nagle do pokoju wpadł Jev, a za nim Emily.
-Lori weź bądź ciszej!-Krzyknął nie zwracając uwagi na Horan'a. Emily była jednak bardziej spostrzegawcza.
-Nie no 3 dzień w nowym miejscu a ta już ma chłopaka.-Powiedziała z teatralnym westchnieniem siostra.
-To nie chłopak tylko kolega.-Powiedziałam lekko zażenowana.
-Taaaaa jasne.-Zaśmiał się Jev i razem z Emily wyszli z mojego pokoju.
-Myślałem, ze masz tylko brata.-Powiedział Niall.
-Jak widziałeś mam jeszcze dwójkę tych zgredów.-Powiedziałam ze śmiechem.
-To macie w domu wesoło.-Uśmiechnął się Horan.
   Około 19.00 Niall wyszedł. O 20.30 wzięłam szybki prysznic, włożyłam ciepłą piżamkę, wgramoliłam się pod kołdrę i zasnęłam.
(Oczami Alex)
   Rano obudził mnie dźwięk telefonu oznajmiający przyjście nowej wiadomości. Niechętnie otworzyłam oczy i przeczytałam wiadomość " Hej, przepraszam jeśli obudziłem. Może chciałabyś się dzisiaj ze mną wybrać na spacer? H. xoxo"
Mimowolnie uśmiechnęłam się.
"Jasne o której?" Odpisałam.
"O 15.00 jeśli ci pasuje. Jeżeli mogłabyś podać mi swój adres..." Dostałam po chwili w odpowiedzi.
"Bright Street 28" Odpisałam. Wstałam z łóżka i zeszłam na dół.
-Dzień Dobry Alex.-Przywitałam mnie mama.
-Hej mamo.-Odpowiedziałam i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie.
-Wychodzę dzisiaj z kolegą nie wiem kiedy wrócę.-Powiedziałam.
-Kolejny narkoman myślący tylko o seksie?-Zapytała z westchnieniem.
-Nie, Harry Styles z One Direction.-Odpowiedziałam.
-Ah... ten uroczy chłopak z loczkami tak?-Zapytaąłm
-Tak, będzie koło 15.00.-Odpowiedziałam i wróciłam do swojego pokoju.  Przebrałam się w byle jakie ciuchy, usiadłam na łóżku, wzięłam gitarę i zaczęłam grać przypadkowe akordy. Uwielbiam grać, to mnie zawsze uspokaja.
   Około 14.00 zaczęłam się szykować. Założyłam czarne buty na koturnie, beżowe rurki, białą tunikę i jeansową kamizelkę. Włosy związałam w wysokiego kucyka. Równo o 15.00 ktoś zapukał do drzwi. Zbiegłam na dół i uprzedzając mamę otworzyłam drzwi.
-Hej Harry.-Przywitałam chłopaka.
-Hej Alex, gotowa?-Zapytał.
-Tak.-Odpowiedziałam. Wyszłam i domu i zamknęłam drzwi.
-To gdzie idziemy?-Zapytałam.
-Na podbój Londynu.-Odpowiedział z cwaniackim uśmieszkiem. Zaśmiałam się.
-A tak na poważnie?-Zapytałam.
-Nie mam pojęcia.-Odpowiedział. 
   Skończyło się na tym, że przez bite 4 godziny wałęsaliśmy się ulicami Londynu. Oczywiście zważając na to, że Harry jest międzynarodową gwiazdą czepiło się nas kilka fanek. Harry jak na dobrą gwiazdę przystało grzecznie rozdawał autografy i robił zdjęcia. Gdy zaczęło się ściemniać pożegnaliśmy się.
-Dobranoc Alex.-Szepną a moje ciało przeszył dreszcz.
-Dobranoc Harry.-Odpowiedziałam i wbiegłam do domu.

sobota, 5 października 2013

Rozdział 5

   Około 4.00 razem z Charlie'm wracaliśmy do domu.
-Ty wiesz, że oczy Alex też się świecą?-Zagadnął w pewnej chwili brat. Zdziwiona przystanęłam i spojrzałam na niego.
-Skąd to wiesz?-Zapytałam.
-No bo tańczyliśmy ze sobą i jej oczy się zaczęły świecić, dokładnie tak jak twoje tylko na niebiesko.-Odpowiedział
-Czyli nie jestem jedyna.-Powiedziałam bardziej do siebie niż do niego.
   Wtedy usłyszeliśmy głosy i śmiechy od strony z której szliśmy. Oboje odwróciliśmy się i zobaczyliśmy 2 dobrze zbudowanych chłopaków. Już z daleka było widać że są pijani.
 -Chodź Lori idziemy.-Szepną mi do ucha Charlie i ruszyliśmy.
   Jednak po kilkunastu metrach owi kolesie dogonili nas.
-Haj lalunia.-Odezwał się jeden z nich.
-Niej jestem lalunia.-Warknęłam nie przestając iść.
-Ej patrz jaka niegrzeczna księżniczka.-Zaśmiał się drugi.
-Odwalcie się od mojej siostry.-Warknął Charlie.
-O patrz mamy i rycerza.-Powiedział czarnowłosy i zarzucił rękę na moje ramię.
-Mówiłem, żebyście się od niej odwalili.-Wykrzyknął Charlie stając.
-Źle robisz, że nam rozkazujesz.-Warkną drugi, blondyn i pluną Charlie'mu w twarz. Brązowooki zacisną pięści i wymierzył cios blondynowi. Chłopak zachwiał się. Czarnowołosy od razu mnie puścił i podbiegł do kolegi.
-Z nami się nie zadziera.-Powiedział do Charlie'go i dał mu w twarz. Charlie stracił na chwilę równowagę. Krzyknęłam przerażona.
-Zamknij się mała.-Warkną na mnie blondyn i również zadał cios Charlie'mu. Powstrzymałam kolejny pisk. Zaczęła się nierówna walka. Charlie zasłaniał się przed ciosami napastników, a ja patrzyłam na to bezsilnie.
   Charlie upadł. Wtedy poczułam, ze moje oczy zaczynają świecić, ale nie zwykłą, żarówkową zielenią tylko neonową zielenią. Także moje włosy zaczęły świecić neonową czerwienią.
-Jakaś nowość.-Pomyślałam. Oprawcy mojego brata jak i ona sam spojrzeli na mnie przerażeni. Dwójka kolesi krzyknęła i przez jakąś dziwną siłę, którą być może to ja dysponowałam zostali rzuceni na scianę najbliższego budynku.
-Wynocha.-Powiedziałam dziwnym, nieswoim głosem. Chłopaki podnieśli się i szybko uciekli.
    Kiedy straciłam ich z oczu moje tęczówki i włosy przestały świecić. Podbiegłam do zwijającego się z bólu Charlie'go.
-Nic ci nie złamali?-Zapytałam. Charlie pokręcił głową.
-Jak ty to zrobiłaś?-Zapytał.
-Nie mam pojęcia.-Odpowiedziałam pomagając mu wstać. Brązowooki jękną.
-Dasz radę iść czy zadzwonić po rodziców.-Zapytałam z troską.
-Dam radę, przecież to tylko kawałek.-Odpowiedział. Zażuciłam sobie jego rękę na ramię i zaczęłam go prowadzić w stronę domu.
   Po około 5 minutach weszliśmy do środka. Ku mojemu przerażeniu w hallu spotkaliśmy mame.
-Boże co mu się stało?!-Krzyknęła na pół przytomnego Charlie'go.
-Pobili go.-Odpowiedziałam spokojnie zaprowadzając brata do salonu i sadzając go na kanapie. Razem z mamą opatrzyłyśmy mu rany.
- Zaprowadzę go do pokoju.-Powiedziałam i pomogłam Charlie'mu wstać. Wzięłam go pod rękę, zaprowadziłam do jego pokoju im posadziłam na łóżku.
-Lori, dobrze się czujesz?-Zapytał. Zaskoczyło mnie to pytanie.
-Tak, przecież to ciebie pobili.-Odpowiedziałam smutno.
-Ale tak dziwnie wyglądałaś kiedy twoje oczy i włosy zaczęły tak mocno świecić, i jeszcze ten twój głos.
-Dobrze się czuję.-Zapewniłam. Charlie zdjął koszulkę ukazując kolejne siniaki.
-Bardzo cie boli?-Zapytałam.
-Nie.-Odpowiedział, położył się i zapatrzył w sufit.
-Dobranoc.-Powiedziałam cicho.
-Dobranoc.-Odpowiedział. Wyszłam i jego pokoju, wzięłam szybki prysznic i położyłam się.

niedziela, 22 września 2013

Rozdział 4

   Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Otworzyłam oczy, wzięłam do ręki telefon i spojrzałam na wyświetlacz: 10.30. O 12.00 miałam spotkać się z Alex. Wstałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej niebieski T-shirt, żółte rurki, białe trampki i kujonki. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki na i ubrałam wcześniej przygotowane ciuchy.
   Zeszłam do kuchni. Przy stole siedziała mama, która przywitała mnie uśmiechem.
-Cześć skarbie.
-Cześć mamo.Idę dzisiaj z taką dziewczyną, którą wczoraj poznałam.-Powiedziałam i wzięłam sobie jabłko.
-Dobrze kochanie.-Odpowiedziała mama.
   Po dwóch godzinach wyszłam z domu do parku gdzie miałam się spotkać z Alex.
-Hej Lori.-Przywitała mnie fioletowowłosa.
-Hej.-Odpowiedziałam.
-No to gotowa na podbój Londynu?-Zapytała Alex. Kiwnęłam głową z uśmiechem. Zaczęłyśmy chodzić ulicami Londynu, gadałyśmy i śmiałyśmy się.
   Po kilku godzinach łażenia weszłyśmy do przytulnego i ciepłego wnętrza Milkshake City. Usiadłyśmy przy pierwszym lepszym lepszym stoliku i zamówiłyśmy Shaki.
   Po kilku minutach do pomieszczenia weszła piątka chłopaków, wśród nich rozpoznałam Niall'a. Horan spojrzał w naszą stronę. Niepewnie pomachałam mu.
-Komu machasz?-Zapytała Alex.
-Niall'owi, temu blondynowi.-Odpowiedziałam.
-Skąd ty go znasz?-Zapytała Alex ze zdziwieniem.
-No wiesz, pochodzę z Mulingar, poznaliśmy się na imprezie.-Odpowiedziałam. Niall odmachał mi, powiedział coś do chłopaków i już po chwili całą piątką stali koło naszego stolika.
 -Cześć Lori!Możemy się dosiąść?-Zapytał Niall. Spojrzałam pytająco na Alex. Dziewczyna pokiwała głową. Chłopcy usiedli i zalega niezręczna cisz.
-Lori poznaj moich przyjaciół: Harry, Liam, Zayn i Louis.-Przedstawił swoich kolegów Niall.
-Hej.-Uśmiechnęłam się.
-A wy poznajcie Alex.-Przedstawiłam fioletowowłosą. Zaczęliśmy gadać.
-Ej, a może wpadniecie dzisiaj do nas, organizujemy imprezę.-Zaproponował w pewnej chwili Harry.
-Spoko, jestem za.-Uśmiechnęła się Alex.
-No nie wiem...-Zaczęłam.
-Przyjdziesz. Możesz wziąć ze sobą Charlie'go, fajnie będzie.-Powiedział Horan.
-Ok, może przyjdę.-Powiedziałam.
-To o której zaczyna się impreza?-Zapytała Alex.
-O 21.00.-Odpowiedział Louis.
-A jeśli moglibyście podać jeszcze adres...-Uśmiechnęła się fioletowowłosa.
-School Street 148.-Powiedział Zayn.
-Ok będę na pewno.-Powiedziała Alex.
   -Charlie!-Krzyknęłam kiedy przekroczyłam próg domu.
-Tak pójdę z tobą!-Usłyszałam w odpowiedzi.
-Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie wpychał się do moich myśli?!-Zapytałam ze śmiechem wbiegając do pokoju brata. Charlie leżał na łóżku w samych bokserkach i patrzył bezmyślnie w sufit.
-Nad czym tak kontemplujesz?-Zapytałam.
-Nad sensem ludzkiego istnienia.-Odpowiedział głosem filozofa.
-a tak na poważnie?-Zapytałam.
-Zjadłbym kanapkę.-Odpowiedział i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
   Około 19.30 zaczęłam się szykować. Założyłam spódnicę w kwiatki, sięgającą mi do polowy ud, czarne baleriny, białą bokserkę i kujonki, które miały na celu choć trochę ograniczyć światło moich oczu. Charlie postawił na to co zwykle czyli biały T-shirt, jeansy i trampki.
   O 20.30 ktoś zapukał do drzwi.
-Dzień dobry wieczór, jest Lori?-Usłyszałam z dołu głos Alex.
-Tak jest...Lori ktoś do ciebie.-Krzyknęła mama. Zbiegłam na dół.
-Hej Alex.-Uśmiechnęłam się do dziewczyny. Niebieskooka podobnie jak ja miała na nosie kujonki. Poza tym koszulę w kratę zawiązywaną pod piersiami, szorty i trampki.
-Siemka, czyli jednak idziesz.-Odpowiedziała odwzajemniając uśmiech.
-tak razem z bratem.-Powiedziałam. Po kilku sekundach koło mnie staną Charlie.
-Alex poznaj Charlie'go. Charlie poznaj Alex.-Przedstawiłam  ich sobie.
-Milo mi poznać.-Uśmiechną się mój brat i podał rękę Alex.
-Mi również.-Odpowiedziałam fioletowowłosa odwzajemniając gest.
-Mamo to my wychodzimy.-Powiedziałam i wyszliśmy.
-Prowadź.-Powiedziałam do Alex. Dziewczyna uśmiechnęłam się i zaczęła nas prowadzić.
   Po około 20 minutach dotarliśmy do domu z numerem 148. Zapukałam do drzwi. Po krótkiej chwili w drzwiach ukazała się uśmiechnięta twarz Horan'a.
-Siema, jesteście!-Przywitał nas i zaprowadził do salony gdzie przywitały nas uśmiechnięte twarze reszty chłopaków.
   Około 22.30 cały dom był już zapełniony ludźmi. Z pola widzenia już dawno straciłam i Charlie'go i Alex więc stałam sama podpierając ścianę i przyglądając się moim butom.
-Zatańczysz?-Usłyszałam czyjś głos. Podnioslam wzrok i ujrzałam uśmiechniętą twarz Liama.
-Jasne.-Uśmiechnęłam się. Liam złapał mnie za rekę i zaprowadził pomiędzy tańczących. Zaczęliśmy tańczyć.
   Po kilku minutach zaczęła lecieć wolna piosenka.Payne uśmiechnął się, załapał mnie w talii i przyciągną do siebie. Niepewnie zarzuciłam mu ręce na barki i zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki. Położyłam głowę na jego torsie i zaciągnęłam się jego zapachem.Jego perfumy były identyczne do tych, których używał mój były. Moje oczy momentalnie się zeszkliły.
-Co się stało?-Zapytał.
-Nic,nic.-Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie.
(Oczami Alex)
   Tańczyłam, gadałam i wygłupiałam się, tak jak z resztą na każdej imprezie. Nagle poczułam, ze ktoś łapie mnie od tylu w talii. Odwróciłam się i zobaczyłam Charlie'go-brata Lori.
-Zatańczysz ze mną.-Bardziej powiedział niż zapytał  pociągną mnie na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć. Nagle Charlie spróbował mnie pocałować, jednak ja wywinełam się.
-Ej no...-Powiedział i zmarszczył nos. Wtedy wokół zrobiło się bardzo jasno. Moje oczy po raz kolejny rozświetlił blask. Szybko spuściłam wzrok.
-O twoje oczy też świecą.-Zdziwiona podniosłam wzrok.
-Tak jak czyje?-Zapytałam.
-Tak jak Lori.-Odpowiedział jakby to była najzwyklejsza rzecz naświecie.
-Czy jej włosy są naturalnie czerwone?-Zapytałam. Charlie przytakną.
-Czyli nie jestem jedyna.-Powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Chłopak uśmiechną się.

piątek, 13 września 2013

Rozdział 3

   Rano (czytaj o 11.00) obudził mnie głos mamy dobiegający z korytarza.
-Dzieci zejdźcie do kuchni!-Niechętnie wstałam i poczłapałam do wcześniej wymienionego pomieszczenia. Siedzieli już tam : Emily, Jev, mama i tata.
-Charlie złaź!-Krzyknęłam do myśli brata.
-Już idę nie drzyj się!-Odpowiedział.
-Drzeć to się może papier.-Powiedziałam.
   Po chwili wszyscy siedzieliśmy przy stole, czekając na to co mają na do powiedzenia rodzice.
-Musimy się wyprowadzić.-Zaczęła mama .
-Dlaczego?!-Zapytał lekko przerażony Jev.
-Tata dostał awans, musimy się wyprowadzić z kraju.-Ciągnęła dalej mama.
-Jak to do kont?!-Zapytała przerażona Emily. Dla mnie i Charlie'go tez to było przerażające.
-Do Anglii, do Londynu.-Powiedział tata.
-Kiedy jedziemy?-Zapytał głucho Charlie.
-Za tydzień.-Odpowiedział tata.
-To wszystko?-Zapytałam podnosząc się z krzesła.
-Tak.-Odpowiedzieli rodzice. Wbiegłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Nie no świetnie przeprowadzka!!! No cóż może jakoś to przeżyję. Powoli zaczęłam się pakować.
   Tydzień miną bardzo szybko. Siedzę teraz w pustym pokoju czekając, aż będziemy wyjeżdżać. Tak cholernie mi smutno.Wtedy do pokoju wszedł Charlie.
-Mała nie rozpaczaj, przecież to nie koniec świata.-Uśmiechnął się.
-Może i nie...-Powiedziałam, podeszłam do brata i przytuliłam go.
-Chodź musimy już jechać.-Powiedział i zeszliśmy na dół gdzie czekała już reszta rodziny.
-Chodźcie bo zaraz się spóźnimy na samolot!-Polecił pospiesznie tata. Wsiedliśmy do samochodu, żuciałam ostatnie spojrzenie na mój dotychczasowy dom i odjechaliśmy.
   30 minut później wchodziliśmy już do samolotu. Usiadłam na wyznaczonym miejscu, założyłam słuchawki i włączyłam play listę. Po chwili kątem oka zobaczyłam, że ktoś siada obok mnie. Spojrzałam na owego ktosia. Był nim nie kto inny jak Niall. Wyciągnęłam jedną słuchawkę z ucha.
-Wracasz do Londynu?-Zagadnęłam głupio. Blondyn spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-O hej Lori! Tak wracam do Londynu, mamy jutro nagrania, a ty jedziesz do rodziny?-Zapytał.
-Nie, wyprowadzamy się, tata dostał awans powiedziałam smutno.
-Nie martw się Londyn jest fantastyczny.-Uśmiechnął się Niall.
-Dla ciebie tak. Gdziekolwiek pójdziesz nasz fanki, które cię kochają.-Powiedziałam.
-Może i tak, ale nie o to chodzi tam są niesamowici ludzi.-Odpowiedział.
-Skoro tak mówisz...
   Całą drogę przegadaliśmy. Uświadomiłam mu, ze całował mnie na imprezie. Tak jak myślałam nie był wtedy świadomy tego co robi, al bardzo mnie za to przepraszał.
-Daj mi swój numer.-Poprosił w pewnej chwili.
-Po co ci on?-Zapytałam podejrzliwie.
-Polubiłem cię i to bardzo, a w Londynie trudno cię będzie znaleźć.-Powiedział.
-Dobrze.-Uśmiechnęłam się i podałam mu numer.
   W końcu nasz lot dobiegł końca. Pożegnałam się z Horan'em i odnalazłam rodzinkę.
-Wiesz z kim siedziałam.-Zagadnęłam bliźniaka.
-No nie wiem oświeć mnie.-Odpowiedział kierując się do wyjścia.
-Z Niall'em.-Odpowiedziałam uśmiechnięta.
-Gdzie on jest?! Muszę mu nakopać.-Rzucił i zaczął się rozglądać.
-Nie nakopiesz mu, bo go lubię, a teraz chodź bo zgubimy resztę.-Powiedziałam i pociągnęłam Charlie'go w stronę wyjścia. Wsiedliśmy do zamówionej przez tatę taksówki i odjechaliśmy.
   Po około 40 minutach stanęliśmy przed dużym, białym domem.
-To jest nasz dom?-Zapytał Jev.
-Tak to nasz dom.-Odpowiedział tata. Wysiedliśmy z samochodu, rodzice zapłacili kierowcy i weszliśmy do środka. W ogromnym Hallu stało kilkadziesiąt pudeł (firma od przeprowadzek przywiozła nasze rzeczy kilka dni wcześniej)
-Idźcie sobie wybrać sobie pokoje.-Powiedziała mama. Całą czwórką rzuciliśmy się na schody. Pierwszy pokój którego "dopadłam" był koloru toffi pomieszanego z bielą. Na jednej ścianie była wnęka, na której położony był materac. Wokół były mniejsze wnęki-półki. Po drugiej stronie były przeszklone drzwi wychodzące na balkon. Jednym słowem-ślicznie.
-Zajmuję!-Krzyknęłam. Emily przechodził właśnie obok i zajrzała do środka.
-Jak chcesz.-Wzruszyła ramionami i odeszła. Zeszłam na dół, wzięłam pudła ze swoimi rzeczami i zaniosłam do pokoju. Po kilku godzinach byłam jako-tako rozpakowana. Dla rozprostowania kości postanowiłam się przejść. Wzięłam bluzę i zbiegłam na dół.
-Mamo, tato wychodzę.-Krzyknęłam i wyszłam. zaczęłam iść w nieznaną mi stronę. Po kilku minutach zobaczyłam park. Weszłam do niego i zaczęłam kluczyć ścieżkami. Nagle zobaczyłam dziewczynę, która grała na gitarze.
Pierwsze co rzucało się w oczy w jej wyglądzie to długie, lawendowe, falowane włosy. Podeszłam do niej i usiadłam na ławce obok dziewczyny. Fioletowowłosa przestała grac i spojrzała na mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami.
-Cześć.-Uśmiechnęła się uprzejmie.
-Hej, ładnie grasz.-Odpowiedziałam niepewnie.
-Dzięki. A tak w ogóle jestem Alex.-Przedstawiła się.
-Lori miło mi.-Również się przedstawiłam.
-Co cię tu sprowadza?Jestem tu dość często, ale jeszcze nigdy cię tu nie widziałam.-Zagadnęła.
-Nie mogłaś mnie tu widzieć. Dzisiaj się przeprowadziłam z Irlandii.-Odpowiedziałam.
-Słychać po twoim akcencie.-Uśmiechnęła się Alex.
   Około 19.00 pożegnałam się z fioletowowłosą.
-Spotkamy się jutro?-Zapytała po standardowej wymianie numerów.
-Jasne, pokarzesz mi Londyn.-Odpowiedziałam i każda z nas odeszła w swoją stronę.

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 2

    W końcu dotarliśmy do klubu. Gdy weszliśmy do środka do moich uszu dobiegł głośny dźwięk muzyki.
-Chodźcie zamówimy coś do picia.-Powiedział David. Podeszliśmy do baru.
-Lori co chcesz do picia?-Zapytał Charlie.
-Cole poproszę.-Odpowiedziałam.
-Ok.-Uśmiechnął się i zaczął zamawiać.
(Oczami Niall'a)
   Niedawno z chłopakami wróciliśmy z trasy koncertowej. Wczoraj wróciłem do rodzinnego miasta-Mulingar. Dzisiaj postanowiłem  pójść do klubu. Bez ochrony jako zwykły Niall.
   Do jednego jednego z najlepszych klubów dotarłem około 23.00. Kiedy wszedłem do środka od razu moją uwagę przyciągnęła dziewczyna zdecydowanie odcinająca się wyglądem od reszty. Miała czerwone włosy, stała w otoczeniu trzech chłopaków. W jednym z nich rozpoznałem mojego kumpla-Jash'a. Ośmielony tym faktem podszedłem do grupki.
-Cześć!-Przywitałem się. Cztery pary oczu zwróciły się ku mnie. Zauważyłem, że oczy dziewczyny dziwnie się mienią.
-Siema Niall, co cię tu sprowadza?-Zapytał Josh.
-No wiesz, niedawno wróciłem i postanowiłem się trochę rozerwać.-Odpowiedziałem.
-Ej Josh nie chwaliłeś się, że  znasz naszą gwiazd.-Zaśmiał się chłopak z blond włosami.
-A tak jakoś nie było okazji.-Odpowiedziała Josh.
-Teraz mogę się sam przedstawić.-Uśmiechnąłem się.
-Niall.-Powiedziałem i jak na dżentelmena przystało podałem dłoń najpierw dziewczynie.
-Lori.-Uśmiechnęłam się nieśmiało (co wyglądało uroczo) i podała mi swoją dłoń.
Gdy jej dotknąłem moje ciało przeszyło dziwne mrowienie, jakby impuls elektryczny. Oczy Lori zaświeciły neonową zielenią, ale może mi się tylko zdawało. Następnie podałem dłoń Chrlie'mu i David'owi. Szybko dowiedziałem się, że Charlie to brat bliźniak Lori więc nie próbowałem zaczynać z czerwonowłosą flirtu.
(Oczami Lori)
   Poznałam Niall'a Horan'a we własnej osobie. Zespół do którego nalezy jest mi całkowicie obojętny.
Wszyskto co wiem o tym zespole to to, że: Uno- Niall jest jego członkiem, przez co jest bardzo znany w Mulingar i Doo- mają nawet fajne piosenki szczególnie "She's not afrtide'', "Truly, Madly, Deeply" i  "Irissistable". Co do Niall'a - polubiłam go.
   Aktualnie jest 1.00 cała trójka, czyli Josh, David i Niall są napici w cztery dupy, a Charlie flirtuje z każdą dziewczyną w klubie. Stoimy z Niall'em przy barze, od pewnego czasu dziwnie się na mnie patrzy. W końcu się odezwał.
-Mogę cię dotknąć?-Spojrzałam na niego krzywo.
-No bo kiedy cię dotykam czyje takie fajne dreszcze.-Wybełkotał. Milczałam patrząc na niego z przestrachem.
   nagle wokół zrobiło się bardzo jasno, kurwa moje oczy znów zmieniły się w żarówki. Szybko spuściłam głowę tak aby włosy zasłaniały mi oczy. Horan nie dawał jednak za wygraną. Chwycił mów podbródek i zmusił abym spojrzała w jego tęczówki, jednak gdy zobaczył, że moje oczy świecą jak dwie małe latarki odskoczył ode mnie.
-Za dużo wypiłem mam haluny!-Wykrzykną.
-To nie haluny.-Odpowiedziałam ponownie spuszczając głowę.
-Więc magia czy tylko ty?-Zapytał przysuwając się do mnie.
-Ja, dziwna, nienormalna ja.-Odpowiedziałam aby tylko on usłyszał.
-Hmmmmm. To mnie kręci.-Zamruczał i przysuną się do mnie jeszcze bliżej.
-Mogę cię dotknąć?-Zapytał ponownie i nie czekając na moją odpowiedź przywarł ustami do moich. Czułam od niego masakrycznie ostry zapach alkoholu, ale nie mogłam się ruszyć ponieważ, Niall przyciskał mnie do siebie.
-Co ty robisz mojej siostrze?!-Usłyszałam wybawczy głos Charlie'go. Horan gwałtownie odskoczył odemnie i spojrzał nieprzytomnie na mojego brata.
-No ja ten tego, całowałem ją.-Odpowiedział i posłał mi cwaniacki uśmiech. Charlie spojrzał na mnie, moje oczy dalej świeciły neonową zielenią.
-Lori idziemy.-Polecił. Kiwnęłam głową. Charlie pożegnał się z Josh'em i David'em i wyszliśmy.
-Zmień okulary na przeciw słoneczne.-Powiedział i podał mi okulary, które wyciągną z kieszeni. Posłusznie założyłam je.
-Na pewno nic ci więcej nie zrobił?-Zapytał z troską w głosie.
-Nic tato.-Odpowiedziałam ze śmiechem.
-Jak go jeszcze raz spotkam to mu nakopię, przecież ty jesteś jeszcze dzieckiem!-Powiedział i poklepał mnie po głowie.
-Ej jesteś ode mnie starszy tylko o 20 minut.-Żachnęłam się.
-O tam ale i tak starszy.-Charlie wyszczerzył się we władczym uśmiechu.
   W końcu dotarliśmy do domu. Gdy weszliśmy do mieszkania od razu poszłam do swojego pokoju i położyłam się spać.

wtorek, 3 września 2013

Rozdział 1

   Obudził mnie mój budzik.Niechętnie otworzyłam oczy, kolejny szary ponury dzień. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej białą bluzkę z kołnierzykiem, czarną spódniczkę i baleriny. Tak zgadliście dzisiaj jest zakończenie roku. Ubrałam się wcześniej biorąc szybki prysznic, wlosy związałam w koka.
   Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Przy stole siedział Charlie mozolnie żując tosta.
-Emili i Jev jeszcze śpią?-Zapytałam biorąc z talerza brata tosta.
-Nie mam pojęcia.-Odpowiedział.
-A ty dlaczego jeszcze nie ubrany?-Zapytałam. Charlie był w samych bokserkach.
-Bo jestem normalnym człowiekiem i najpierw jem śniadanie, potem się ubieram.-Powiedział. Ja w odpowiedzi pokazałam mu język.
-Idę obudzić młodych.-Powiedziałam i pobiegłam z powrotem na górę. Bez pukania wpadłam do pokoju Emily.
-Młoda wstawaj!-Wykrzyknełam.
-Zaraz.-Usłyszałam głos Emily spod kołdry.
-Nie zaraz tylko teraz.-Odpowiedziałam i ściągnęłam z Emily kołdrę.
-Lori!-Krzyknęła.
-Oj nie marudź.-Poleciłam. Wyszłam z jej pokoju i wparadowałam do pokoju Jev'a.
-Już wstaję.-Mrukną podnosząc się z łóżka.Musiał pewnie usłyszeć jak budzę Emily.
-To dobrze.-Uśmiechnęłam się.-Co chcecie na śniadanie?-Zapytałam na tyle głośno aby Emily także usłyszała.
-Tosty.-Powiedział Jev.
-Ja płatki!-Usłyszałam stłumiony głos Emily.
-Dobra, macie 10 minut i schodzicie na śniadanie.-Poleciłam i zbiegłam do kuchni.
-Charlie zrób Jev'owi tosty.-Poleciłam bratu.Charlie podniósł się z miejsca i zaczął przygotowywać śniadanie dla brata. Ja zaś wzięłam z szafki miskę, napełniałam wcześniej podgrzanym mlekiem i dosypałam czekoladowe płatki.Postawiłam miskę na stole. W tym samym czasie Charlie postawił talerz z tostami.
-Emily, Jev schodźcie za 10 minut musimy wychodzić.-Krzyknęłam.-A ty się ubierz.-Poleciłam Charlie'mu.
-Dobrze mamo.-Zażartował Charlie i popędził na górę.
   Po chwili ze schodów zeskoczyła blondynka o szarych oczach. Obok niej stanął chłopak o brawie białych włosach i brązowych oczach.
-Chodźcie i jedzcie, szybko.-Poleciłam. Jev i Emily spojrzeli po sobie.
-Dobrze mamo.-Powiedzieli razem, usiedli za stołem i zaczęli jeść.
-Nie jestem waszą mamą, gdybym nią była musiałabym was urodzić w wieku 3 lat.-Żachnęłam się.
   Po 5 minutach do kuchni wszedł Charlie. Był ubrany w garnitur, a jego niesforne, czarne włosy spadały na twarz okalając duże, brązowe oczy. Emily i Jev właśnie kończyli jeść.
-Jedziemy samochodem?-Zapytał Charlie.
-Jasne.-Uśmiechnęli się młodzi. Po 10 minutach byliśmy już w szkole.
   Po kolejnych 10 minutach całą czwórką siedzieliśmy już na sali słuchając mówki dyrektorki.
-No i tak przedostatnią klasę ze średnią 5.27 kończy Lorietta Evans. Brawa dla Lorietty.-W całej sali rozległy się oklaski, niezbyt entuzjastyczne ale zawsze.
   Po około 30 minutach całe to przedstawienie skończyło się i wróciliśmy do domu.
-Kto dzisiaj robi obiad?-Zapytał Jev, gdy weszliśmy do domu.
-Modzi.-Powiedzieliśmy razem z Charliem.
-Ale dlaczego?-Jęknęli oboje.
-Bo tak.-Uśmiechnęliśmy się z Charlie'm.JEv i Emily spojrzeli po sobie.
-Spaghetti!-Uśmiechnęli się i ruszyli do kuchni.Po 2 godzinach obiad był gotowy, o dziwo obyło się bez ofiar.
   Gdy rodzice wrócili z pracy zaczęliśmy jeść.
-Mamo,tato wychodzę dzisiaj z Lori i kumplami do klubu.-Odezwał się nagle Charlie.
-Dobrze, tylko wródźcie przed 4.00-Odpowiedziała mama.
-Ja nigdzie nie wychodzę.-Burknęłam.
-Lori, przecież ty nigdy nie wychodzisz z domu po zmroku, powinnaś się rozerwać.-Powiedział tata.
-Dziwisz mi się?! Zapomniałeś, że moje oczy świecą?! Jestem wybrykiem natury i będę tam wyglądać ja dziwoląg!-Krzyknęłam i nie chcąc żeby rodzice, czy rodzeństwo widzieli moje łzy uciekłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i rozpłakałam się.
-Lori nie płacz.-Usłyszałam w głowie przyjazny głos brata.
-Dlaczego chciałeś mnie ze sobą zabrać? Przecież wierz, że nienawidzę wychodzić po zmroku.-Zapytałam.
-Chciałem, żebyś się trochę zabawiła, zapomniałem o twoich oczach, przepraszam.-Odpowiedział.
-Mogę z tobą pójść, może coś wymyślę, żeby "zatuszować" moje oczy.
-Cieszę się.
-A tak w ogóle, o której wychodzimy?-Zapytałam.
-O 20.00.-Odpowiedział Charlie, a potem zapadł cisza. Żeby ją przerwać włączyłam jakąś piosenkę. Spojrzałam na zegarek 18.30 zaczęłam się szykować.
 Założyłam czarne rurki, białe trampki, T-shirt z nadrukiem, czarną kamizelkę, kujonki i kapelusz, włosy rozpuściłam. Spojrzałam w lustro-może być. W tym momencie do pokoju bez pukania wpadł Charlie. Był ubrany w jeansy, czarne trampki, Biały T-shirt i smerfetkę.
-Gotowa?-Zapytał.
-Gotowa, a która godzina?-Zapytałam.
-19.40, zaraz chłopaki przyjdą.-W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.Charlie złapał mnie za rękę i zbiegliśmy po schodach.
-Cześć chłopaki.-Przywitał David'a i Josh'a otwierając drzwi i wpuścił ich do środka.
-Cześć.-Odpowiedzieli.
-Hej Lori.-Uśmiechnął się do mnie David.
-Hej.-Odpowiedziedziałam
-Chłopaki jakby co Lori idzie z nami ok?-Zapytał Charlie.
-Ok.-Uśmiechnęli się do mnie.
-Mama, tato wychodzimy!-Krzykną mój brat i wyszliśmy.

poniedziałek, 2 września 2013

Prolog

   Moje życie jest do dupy, nie ma ani jednej pozytywy.m Moi znajomi od kilku dni olewają mnie. Co ja im zrobiłam?! W dzień udaję szczęśliwą i wesołą. Zaś w nocy wypłakuję się w poduszkę zwierzając swoje sekrety misiowi. Próbuję być silna, ale słabo mi to wychodzi. Mam 17 lat i aktualnie zero znajomych.
   Może i jestem inna. Jestem żarówką-Moje włosy z jakiegoś dziwnego powodu są naturalnie czerwone. Jestem neonem-moje oczy są intensywnie zielone i świecą w ciemności. Jestem "kujonem"-uwielbiam czytać i pisać. Jestem dziwolągiem, ale dotąd byłam nawet lubiana. Wszyscy myśleli, ze moje włosy są farbowane,a nikt oprócz mojej rodziny nie widział moich oczu w ciemności.
   Całą prawdę powiedziałam tylko Corneli-"przyjaciółce" z którą się ostatnio pokłóciłam. A no tak i już wszystko jasne. Cornelie jest bardzo wpływową osobą w szkole i mieście. Moje życie się skończyło...
   -Lorietto, kochanie zejdź na kolację.-Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos mamy.
-Już idę, mamo.-Odkrzyknęłam. Wyszłam z mojego pokoju, zbiegłam po śnieżnobiałych schodach i weszłam do wszechstronnej, nowocześnie urządzonej kuchni. Przy stole siedzieli mama, tata, mój brat bliźniak-Charlie i młodsza para bliźniaków- Emily i Jev. Z całej naszej zgrai tylko ja urodziłam się z tak nietypowym wyglądem. Charlie natomiast potrafił czytać mi w myślach lub po prostu porozumiewać się ze mną za pomocą telepatii. Uważałam to jednak za normalne, bo Emily i Jev także potrafili się porozumiewać w ten sposób. A i poprawka tylko Charlie wiedział co czuję i co się dzieje teraz w moim życiu, ale przed rodzicami i rodzeństwem udawał, ze wszystko jest OK. Usiadłam obok mojego bliźniaka i zaczęłam jeść to co było na talerzu.
-Nie bądź taka przybita, jeszcze wszystko się ułoży.-Usłyszałam w głowie dobrze znany mi głos Charlie'go
-Łatwo ci mówić ty nie wyglądasz jak ufo-lud i od ciebie nie odwrócili się wszyscy znajomi z dnia na dzień.-Warknęłam w myślach.
-Lorietteńko błagam cię przestań, bo to zaczyna przechodzić na mnie.-Odpowiedział Charlie z nutą rozbawienia.
-To się nie wpychaj w moje myśli bez potrzeby!-Odpowiedziałam.
-Jak tam w szkole dzieci?-Zapytał tata, przerywając moją pasjonującą wymianę zdań z bratem.
-Nic ciekawego.-Odpowiedzieliśmy całą czwórką.
-Nie ma to jak zgodne rodzeństwo.-Uśmiechnął się tata pod wąsem.
  Gdy już zjadłam przygotowaną przez moją rodzicielkę kolację wstała, grzecznie podziękowałam i wróciłam do pokoju.
  Mój pokój, generalnie wygląd jak pokój każdej nastolatki, z tym tylko wyjątkiem, że jedną ścinę zajmują trzy potężne półki z książkami. Ściany są kolory miętowego, gdzie nie gdzie z czerwonymi kwiatami. Na środku stoi duże łóżko w kolorze sosny. W rogu pokoju stało biurko zawalone kartkami, zeszytami i długopisami.
  Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku. Przytuliłam mojego misia -Valerie. Tak mam 17 lat i śpię z misiem. Znów zaczęłam zastanawiać się co przez te kilka dni stało się z moim życiem. Zapomniałam jeszcze wspomnieć, że mój chłopak, z którym byłam przez 2 lata zerwała ze mną i to przez SMS. Znowu się rozpłakałam. Nie wiedzieć kiedy zasnęłam.