środa, 28 maja 2014

Rozdział 20

(Oczami Alex)
   -Alex, co powiesz na to, żebyśmy gdzieś wyskoczyli?-zapytał Harry.
-Hazz, wiesz, że nie mogę.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Ale jeśli założysz okulary przeciwsłoneczne, nikt nie zauważy.-brnął dalej.
-Taaa, bo nikt nie zwróci uwagi na dziewczynę w okularach przeciwsłonecznych.-powiedziałam ironicznie.- Człowieku przecież jest grudzień!
   Harry uśmiechnął się tajemniczo i przysuną do mnie. Jego duże, ciepłe ręce oplotły moje biodra, a oddech owiał ucho. Westchnęłam gdy jego wargi dotknęły mojej szyi. Jego ręce chaotycznie wędrowały po moim ciele,a usta pieściły moje.
-To może porobimy coś innego?-zamruczał mi do ucha.
-Nie możemy, mam okres.-odpowiedziałam smutno.Harry odsuną się i spojrzał mi w oczy.
-Rozumiem.-Uśmiechnął się.-To może jakiś film?- Boże jak ja go bardzo kocham! Jest niesamowity!
  Kiwnęłam twierdząco głową. Harry podszedł do telewizora i włączył go.
-Co powiesz na to aby obejrzeć Sylwestra na Time Square?-zapytał przerzucając kanały.
-Jasne!-odpowiedziałam i usiadłam na sofie obok chłopaka. Właśnie występowała Taylor Swift.
   -Dlaczego z nią zerwałeś?-zapytałam.
-Bo nie była tobą.-odparł Harry, a ja spojrzałam na niego z wątpliwością.
-To nie była odpowiedź.
-Uh, no dobra. Bo nie zaiskrzyło. Na początku było to zauroczenie, ale na tym się skończyło.
   -A teraz zaśpiewa dla państwa One Direction!- Wykrzyknął prowadzący, a ja razem z Harry'm spojrzeliśmy na telewizor z niedowierzaniem. W tej samej chwili do Harry'ego zadzwonił telefon.
-Halo?-Po chwili usłyszeliśmy takie samo "Halo" w telewizji. Zaraz po tym usłyszeliśmy również głosy reszty chłopaków, byli tak samo zdezorientowani jak Harry.
-Na pewno chcecie wiedzieć o co chodzi.-powiedział prowadzący.
-Tak!-Wykrzykną dziwnie wesoły Niall.
-No więc dostaliśmy wasze numery od Eda Sherana i postanowiliśmy was zaprzęgnąć do zaśpiewania nam piosenki.
-Ed nie żyjesz!-wykrzyknął Louis, a zza sceny usłyszeliśmy śmiech rudzielca.
-To co chłopaki zaśpiewacie nam coś?
-Jasne, nie ma sprawy!-odpowiedzieli wszyscy.
-Daj nam chwilę.-dodał Liam.
-Naturalnie.-odpowiedział prowadzący.
-To  co powiecie na "Alive "?-zaproponował Zayn.
-A może " More Than This"- powiedział Niall.
-Według mnie lepiej zaśpiewać coś z "Midnight Memories" -dodał Louis.
-To może "Best Song Ever"?-zaproponował Harry.
-Jestem za.-stwierdził Liam.
-W sumie czemu nie?-zgodziła się reszta.
-Załatwicie tak szybko podkład?-zapytał Zayn.
-Jasne poczekajcie minutę lub dwie. To co może mały wywiadzik?-zaproponował prowadzący.
-Czemu nie?-zgodzili się chłopcy.
   -Więc jak spędzacie sylwestra?
-Jestem w domu z najpiękniejszą dziewczyną na świecie.-Wyrwał się Harry i posłał mi uroczy uśmiech, pocałowałam go w policzek.
-Też jestem w domu, wącham pieluchy.-zażartował Niall.
-Jestem na imprezie u kupla.-powiedział Zayn.
-Jestem z rodziną.-rzekł Louis.
-Ja też.-dodał Liam.
-Nie zbyt ciekawie, jak na gwiazdy.-Zażartował prowadzący.-O słyszę w słuchawce, że jest już podkład, gotowi?
-Gotowi!
   Chłopcy zaczęli śpiewać. Jak ja uwielbiam gdy Harry śpiewa! Jest wtedy taki uroczy. Gdy chłopcy skończyli piosenkę życzyli wszystkim " Szczęśliwego Nowego Roku" i grzecznie się pożegnali. Resztę nocy miałam Harry'ego już tylko dla siebie.





_________________________________


Witam! Bardzo się cieszę z 5 kom. pod ostatnim rozdziałem i dziękuję! Wiem, że miałam dodać rozdział gdy będzie 3 kom. ale nie miałam czasu. Mam nadzieję, że pod tym rozdziałem będzie chociaż 1 kom.  Przy okazji zapraszam na drugiego bloga, którego prowadzę razem z kuzynką http://harrystyles-fanfiction-blog.blogspot.com/ serdecznie na niego zapraszam :)

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 19

   (Oczami Lori)
   W końcu nadszedł Sylwester. Jak dla mnie jest to zwykły dzień. Wieczorem nie idę na żadną zabawę, wiadomo-oczy. Wychodzi na to, że w domu będę siedziała sama. Charlie wychodzi z Demi do jakiegoś klubu, rodzice też gdzieś wybywają , a Emily i Jev wybierają się do znajomych ze szkoły. W sumie mi pasuje takie siedzenie w domu. Mogę słuchać muzyki na cały regulator czytać książki do rana i ogółem robić co mi się podoba.
   -Tylko pamiętaj żeby zamknąć drzwi na klucz.-Powiedziała mama przed wyjściem.
-Dobrze, będę pamiętała w końcu nie jestem dzieckiem.-Westchnęła. Mama uśmiechnęła się i pocałowała mnie w policzek.
-Tylko nie czytaj przez cały czas.-Zaśmiał się tata.
-Obiecuję, nie będę.-Odpowiedziałam. Rodzice i cała reszta w końcu wyszli. Zamknęłam drzwi na klucz i pobiegłam do siebie. Usiadłam na łóżku i wzięłam laptopa na kolana. Weszłam na Facebooka, miałam wielką nadzieję, że zastanę tam Niall'a. Musimy poważnie pogadać. Na szczęście był. Szybko napisałam do niego.
 "Hej nie przeszkadzam?"
Po chwili dostałam dopowiedź
"Nie, o co chodzi."
"Musimy pogadać, o tym co się stało, gdy ostatni raz się widzieliśmy"
"Nie mamy o czym. Powiedziałem ci wszystko, co miałem do powiedzenia. Proszę nie pogarszaj mojej sytuacji..."
"Ale chociaż przeczytaj to co ci napiszę."
" Ok..."
" To co wtedy powiedziałam było bez sensu. Była zdziwiona tym co się stało, przestraszyłam się, nie myślałam racjonalnie. Niall ja cię chyba kocham.''
"Chyba?"
" Tak chyba, ale za każdym razem gdy cię widzę uśmiecham się. Gdy siedzę koło ciebie lub gdy się dotykamy mam dreszcze. Albo gdy uśmiechasz się gdy patrzę na ciebie-miękną mi kolana. Czy to można nazwać miłością? Chyba tak..."
(Oczami Niall'a)
   Patrzyłem z niedowierzaniem na ekran komputera. Przeczytałem kilka razy to co napisała Lori. Ja chyba śnię, to nie może być prawda. W sumie wiedziałem, że nie jestem jej obojętny, a pocałunkiem chciałem sprawdzić jak bardzo.
-Co się szczerzysz do tego komputera jak głupi do sera?-Zapytał Greg zaglądając mi przez ramie.
-Ona powiedziała, że mnie kocha.-Powiedziałem. Greg wzruszył ramionami.
-I co z tego? Ciebie kocha połowa dziewczyn na świecie.-Odpowiedział.-Znasz ją chociaż.
-Tak, to jest ta, o której ci ciągle gadałem.
-To ta piękna Lori?-Zapytał. 
-Oczywiście.
-Pokaż mi jej zdjęcie, ja mam oko do pięknych dziewczyn.-Greg usiadł obok mnie i uśmiechnął się do Denise, która przewijała właśnie Theo. Wszedłem na profil Lori i otworzyłem pierwsze lepsze zdjęcie dziewczyny.
-Rzeczywiście, piękna. Masz szczęście młody.-Powiedział brat i potargał mi włosy.

(Oczami Lori)
Dlaczego on tak długo nie odpisuje? Może naprawdę jest na mnie zły, może przez moje wcześniejsze słowa nie chce mnie znać? W końcu usłyszałam jednak dźwięk przychodzącej wiadomości.
"Jejku Lori nie wiem co odpowiedzieć."
"Zrozumiem jeśli nie będziesz mnie już chciał więcej znać, za to co powiedziałam wcześniej"
"Nie Lori, nie! Nie przeżyję bez ciebie"
**********************************************************************
 Witam! Przepraszam, ze długo nie pisałam ( Równo 2 miesiące) Generalnie zapomniałam, że ma  tego bloga :) Dopiero dzięki anonimowemu komentarzowi przypomniałam sobie o istnieniu bloga. Mam nadzieję, że się podoba. 3 Kom. i dodaję następny rozdział. Dacie radę?
 

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdzial 18

  (Oczami Demi)
   -Może jednak jeszcze zostaniesz?-Zapytała pani Evans.
-Bardzo bym chciała,ale muszę zobaczyć czy mama wróciła do domu.-Odpowiedziałam. Byłam bardzo wdzięczna Charlie'mu i jego rodzinie, że przygarnęli mnie, w pewien sposób na święta. Ci ludzie są niesamowici!
.No dobrze, ale wpadaj do nas czasem.Powiedziała.
-Będę, obiecuję.-Uśmiechnęłam się ,opatuliłam szczelniej kurtką i wyszłam. Wcisnęłam ręce do kieszeni i ruszyłam przed siebie.
   Po 30 minutach byłam już w domu.
-Demi gdzie ty byłaś?!-Usłyszałam na powitanie.
-U Charlie'go.-Odpowiedziałam.
-Tego pajaca co tu wczoraj przylazł?-Sylwetka mojej matki wyłoniła się z głębi salonu.
-Znowu piłaś.-Bardziej stwierdziłam niż zapytałam.
-Pytałam cię o coś.-Stwierdziła chłodno.
-Tak, u niego.-Warknęłam.
-Nie chcę, żebyś się z nim spotykała.-Powiedziała matka.
-Niby dlaczego?!Nie masz prawa wybierać mi znajomych!-Krzyknęłam.
-Jestem twoją matką i mam do tego prawo.-Wysyczała. Zacisnęłam ręce w pięści i poszłam do pokoju.
    Dlaczego to się zawsze musi tak kończyć? Dlaczego każda nasza rozmowa musi się kończyć kłótnią? Dlaczego nie możemy być jak każda normalna rodzina?- Takie myśli kręciły mi się po głowie, kiedy bezczynnie leżałam na łóżku. Westchnęłam i wzięłam do ręki telefon. Podłączyłam do niego słuchawki i włączyłam muzykę-odcięłam się od świata.
(Oczami Lori)
   W głowie od dobrych kilku dni ciągle krążył mi Niall, jego głos, śmiech, włosy, uśmiech i w ogóle cały on. Chciałam ''zabić'' te myśli więc sięgnęłam po książkę. "... Jego lśniące, blond włosy połyskiwały w słońcu...''- O Niall ma blond włosy. Co prawda farbowane, ale i tak wygląda w nich uroczo.
-Nie no zaczynam wariować.-Powiedziałam sama do siebie.
   W tym samym momencie drzwi do mojego pokoju skrzypnęły. Podniosłam głowę i spojrzałam w tamtym kierunku. W drzwiach stał Charlie i uśmiechał się ze współczuciem.
-Co?-Zapytałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
-Słyszałem tok twojego myślenia i stwierdziłem, że wariujesz.-Powiedział gestykulując.
-Więc?
-Więc przyszedłem sprawdzić co robisz, tak dla bezpieczeństwa.- Charlie wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się.
-Jak widzisz nic mi się nie stało. A teraz wyjdź, bo próbuję czytać.-Powiedziałam. Brat posłusznie wyszedł, a ja opadłam na poduszki.
 (Oczami Niall'a)
   Ciekawe co Lori teraz robi? Czy myśli o mnie tak jak ja o niej? Być może, miło by było.
-Niall, popilnuj Theo, muszę na chwilę wyjść.-Z letargu wyrwał mnie głos Greg'a.
-Co?-Zapytałem machinalnie.
-Popilnuj Theo, muszę wyjść.-Powtórzył i podał mi mojego chrześniaka. Greg ubrał się i wyszedł. Spojrzałem na małego.
-Co robimy?-Zapytałem nie oczekując odpowiedzi. Theo popatrzył na mnie swoimi niebieskimi oczami i uśmiechnął się. -Jak można go nie kochać?-Pomyślałem. Posadziłem małego na sofie i usiadłem obok. Wziąłem do ręki telefon i zacząłem mu cykać fotki. Theo patrzył w małą kamerkę i uśmiechał się.
-Jesteś tak samo śliczny jak wujek.-Powiedziałem.
   -Chyba chciałeś powiedzieć, że tak jak tata.-Usłyszałem za plecami głos Grega.Odwróciłem się i popatrzyłem na brata.
-Nie, tak jak wujek.-Powiedziałem z uśmiechem.
-Żartujesz sobie, prawda?-Zapytał.
-W końcu to mnie wielbią miliardy nastolatek na świecie.-Opowiedziałem pokazując bratu jezyk.
-Uh.. niech ci będzie, ale Theo i tak ma urodę po mnie.-Zaśmiał się Greg i wziął Theo na ręce. Mały zaśmiał się i przytulił do taty.
-Też chcę mieć takiego brzdąca.-Powiedziałem wskazując głową Theo.
-Najpierw znajdź sobie jakąś dziewczynę.-Uśmiechnął się Greg i wyszedł. 
   Usiadłem z powrotem na kanapę.-Dziewczynę znalazłem, trzeba ją jeszcze zdobyć.
.................................................................................................................................................
Dzień Dobry! Przepraszam, że długo nie wstawiałam rozdziału, ale nie miałam weny. Mam prośbę CZYTASZ-KOMENTUJ komentarze bardzo motywują. następny rozdział wstawię jeśli pod tym
rozdziałem będą 3 kom. Liczę na was!


wtorek, 28 stycznia 2014

PYTANIE

 Chcielibyście, żebym nagrała filmik? O tym jak powstał pomysł na opowiadanie, jak powstają rozdziały (bo nie powstają od razu na blogu) i inne takie rzeczy? Możecie też wstawiać pod tym postem pytania do mnie, na które odpowiem w filmiku.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 17

(Oczami Charlie'go)
   -Horan! Horan! Horan!-Tylko to i więżące się z tym rzeczy wirowały w głowie mojej siostry.
-Możesz przestać, chociaż w święta?-Zapytałem w myślach. Lori obrzuciła mnie znudzonym spojrzeniem.
-Nie.-Odpowiedziała w końcu.
-Dlaczego ty mi utrudniasz życie?
-Bo Horan! A z resztą, kto ci każe zaglądać do moich myśli?!-Oburzyła się czerwonowłosa.
-Ale u mnie w głowie jest tak nudno.-Zaśmiałem się.
   -Dzieci, moglibyście nie prowadzić rozmów pozawerbalnych?-Poprosiła mama.
-Skąd wiesz, że gadamy ze sobą w myślach?-Zapytał Jev.
-Bo jak ty i Emily lub Lori i Charlie rozmawiacie ze sobą to wasze oczy robią się takie mgliste.-Odpowiedział tata. Zamilkliśmy przyswajając nową informację.
   Nagle w mojej kieszeni za wibrował telefon. Uśmiechnąłem się przepraszająco i odszedłem od stołu. Wyciągnąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz: Demi -głosił  napis. Odebrałem.
-Cześć Demi.
-Charlie potrzebuję cię, proszę pomóż mi.-W słuchawce odezwał się płaczliwy głos dziewczyny.
-Co się stało?!-Zapytałem przestraszony.
-Moja matka...-Wtedy coś przerwało połączenie. Wbiegłem do jadalni.
-Muszę iść.-Powiedziałem.
-Gdzie ty chcesz iść, przecież są święta.-Oburzył się ojciec.
-Demi do mnie dzwoniła, ma kłopoty, prosiła o pomoc.-Lori spojrzała na mnie z przerażeniem.
-Dobra jedź.-Powiedział tata.-chcesz samochód?-Zapytał. Kiwnąłem twierdząco głową. Tata sięgnął do kieszeni i rzucił mi klucze.
-Dzięki.-Rzuciłem Ubrałem się jak najszybciej i wyszedłem z domu. 
   Wsiadłem do samochodu, przekręciłem kluczyki w stacyjce i ruszyłem. Kiedy stałem na nieszczęsnym czerwonym świetle spróbowałem jeszcze raz zadzwonić do Demi, lecz odpowiedzią była cisza. Zabębniłem palcami w kierownicę, a gdy wreszcie zapaliło się zielona jak nacisnąłem pedał gazu. 
   Po kilku niemiłosiernie ciągnących się minutach zaparkowałem pod domem Demi. Wysiadłem z samochodu i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi zapłakana Demi.
-Dziękuję, że przyjechałeś.-Powiedziała wpuszczając mnie do środka.
-O co chodzi?-Zapytałem przejęty.
-Moja matka upiła się i to  bardziej niż zwykle. Wróciła pół przytomna do domu. Teraz śpi, chyba, nie wiem co mam zrobić. Bała się więc zadzwoniłam do ciebie. Przepraszam, ze oderwałam cię od rodziny.-Dziewczyna wytarła oczy i tak już mokrą chusteczką.
   Wtedy z pokoju obok dobiegł nas dźwięk tłuczonego szkła. Od razu wpadliśmy do środka. 
    Chuda kobieta stała z kawałkiem szkła w ręku a u jej stup walały się kawałki potłuczonej butelki. W tym momencie wstrząsną mną ogromny szok. Nie mogłem uwierzyć, że Demi- grzeczna, ułożona, roześmiana jet córką tej kobiety.
-Nie podchodźcie bo się zabije.-Głos pani Wood brzmiał histerycznie.
-Mamo nie rób tego.-Krzyknęła Demetria.
-Demi muszę, nie da się inaczej.-Powiedziała kobieta patrząc na córkę. Korzystając z chwili nieuwagi skoczyłam do pani Wood i wytrąciłem jej z dłoni szkło. Kobieta popatrzyła na mnie zdezorientowana.
-Kim ty jesteś?!-Zapytała.
-Jestem przyjacielem Demi.-Odpowiedziałem. 
-Czego chcesz?-Ciągnęła.
-Chcę pani pomóc.-Odpowiedział.
-Nie potrzebuję pomocy.-Odpowiedziała pani Wood i chwiejnym acz zdecydowanym krokiem wyszła z domu. Demi patrzyła na zamknięte drzwi i załkała.
-Nawet w święta nie potrafi się powstrzymać.-Powiedziała cicho. Nie odezwałem się. Podszedłem do dziewczyny i przytuliłem ją. Demi z wdzięcznością wtuliła się w mój tors. 
   -Demi co powiesz na to żeby spędzić te święta u mnie? Przynajmniej tą końcówkę.-Zaproponowałem w przypływie nagłego olśnienia. Demi spojrzała na mnie ze zdziwieniem. 
-Naprawdę bym mogła?-Zapytała.
-Jasne. Weź swoje rzeczy, pogadam z rodzicami to się u na prześpisz.-Odpowiedziałem.
   Po kilkunastu minutach staliśmy pod moim domem. Wszedłem do środka i krzyknąłem 
-Mamy gościa!-Z jadalni wyszedł tata.
-Kogo?-Zapytał. Zza moich pleców wychyliła się Demi.
-Dobry wieczór.-Bąknęła nieśmiało.
-Tato to jest Demi. Jej matka jest, hmmm niedysponowana, a ja nie chciałem, żeby spędzała święta sama.-Powiedziałem.
-Miło mi Cię poznać.-Powiedział tata uśmiechając się miło do Demi.-Kochanie przygotuj dodatkowe nakrycie, mamy gościa.-Krzykną do mamy. W tym samym momencie z jadalni wyszła Lori.
-Część Demi.-Przywitała się i przytuliła dziewczynę. Zaprowadziliśmy ją do jadalni i usadziliśmy między sobą. 
-Mamo, Demi może u nas spać?-Zapytałem z nadzieją, w końcu obiecałem to dziewczynie.
-A co się stało?-Zapytała mama patrząc na Demetrie.
-Moja mama jest alkoholiczką.-Zaczęła cicho brunetka.-No i dzisiaj się strasznie upiła, a potem przyszedł Charlie i mama gdzieś wyszła, boję się o nią.-Zakończyła, a po jej policzku spłynęła samotna łza, która szybko wytarła.
-Nie ma problemu, mamy wolny pokój.-Odpowiedziała mama widocznie poruszona.
    Resztę wieczoru spędziliśmy w miłej atmosferze, a ja kładąc się spać wiedziałem, ze zrobiłem coś dobrego.

czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 16

(Oczami Alex)
   Harry oderwał na chwilę wzrok od jezdni i spojrzał na mnie.
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze.-Powiedział uspokajająco. Łatwo mu było mówić , to nie on miał właśnie poznać rodziców swojej sympatii. Spojrzałam na tylne siedzenie. Mama również uśmiechnęła się uspokajająco. Wzięłam głęboki oddech.
-Wszystko będzie dobrze.-Powtarzałam w myślach jak mantrę.
   Po około 2 godzinach dotarliśmy na miejsce. Rodzinny dom Harry'ego był nieduży i bardzo ładny, tak jak z resztą cała okolica. Wysiedliśmy z samochodu. Harry wszedł do domu, a ja wraz z mamą podąrzałyśmy na nim.
   -Cześć mamo, Gemma, Robin!-Krzyknął. Z, jak sądzę kuchni wyszła dość wysoka brunetka. Była ubrana była w skromną beżową sukienką, na to miała założony fartuszek. Jej ciemne włosy spięte były w koka.
-Harry! Jak ja cię dawno widziałam!-Podeszła do Styles'a i przytuliła go. Gdy wypuściła chłopaka z obięć spojrzała na  mnie i mamę.
-To pewnie twoja dziewczyna.-Powiedziała wyciągając do mnie rękę.
-Tak. Jestem Alex, miło mi.-Podałam rękę kobiecie.
-Mi również, mów mi Anne.-Uśmiechnęła się miło. Następnie spojrzała na moją mamę.
-Eva.-Uśmiechnęła się mama.
-Anne.-Kobiety uścisnęły sobie obie ręce.
-Zapraszam do salonu. Musze dokończyć jeszcze kilka spraw.-Powiedział pani Anne i zniknęła w kuchni.   
Zdjęliśmy z siebie wierzchnie okrycia i weszliśmy do salonu. W rogu stała ślicznie ubrana choinka. usiedliśmy na kanapie.
   Po chwili do pomieszczenia weszła wysoka szatynka i przytuliła Hazzę.
-Gemma poznaj moją dziewczynę-Alex, i jej mamę-Evę.-Przedstawił nas Harry.
-Miło mi was poznać.-Odpowiedziała dziewczyna i podała nam rękę.
   Po kilku minutach usiedliśmy na stołu, gdzie poznałam ojczyma Harry'ego. Przy stole początkowo panowała cisza, jak zwykle na początku takich spotkań. Nagle coś mi się przypomniało.
-Dzisiaj są urodziny Louis'a!-Krzyknęłam i od razu zasłoniłam ręką usta.
-Przepraszam.-Wybełkotałam. Pani Cox uśmiechnęła się pod nosem. Harry również uśmiechnął się i przykrył moją dłoń swoją.
-Przepraszam za nią, ona zawsze była trochę nadpobudliwa.-Powiedziała mama.
-To tak jak Harry.-Odpowiedziała pani Anne. Dalsza rozmowa potoczyła się już gładko.
   -A kiedy ty i Harry planujecie ślub?-Usłyszałam od Robina. Hazz zachłysnął się jedzeniem, a ja poklepałam go po plecach.
-Nie zastanawialiśmy się jeszcze nad tym.-Odpowiedział lokaty.
-Najpierw chciałabym skończyć szkołę, później być może jakieś zaoczne studia.-Dodałam.
-Bylibyście idealnym małżeństwem.
-Wiemy o tym.-Odpowiedział  Harry.
   W końcu razem z chłopakiem z twierdziliśmy, że na nas czas. Harry zaprowadził mnie do- jak się domyślam- swojego pokoju.
   Pokój był dość duży, w rogu stało duże łóżko, na przeciwko stała szafa, a pod oknem biurko. Podeszłam do blatu. Na środku leżało zdjęcie przedstawiające małego Harry'ego z małą tarantulą. Wzdrygnęłam się odruchowo, nienawidzę pająków.
- Nie bój się, to tylko zdjęcie.-Usłyszałam za sobą głos zielonookiego. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się do niego.
-A jakby tutaj nagle pojawił się ogromny pająk, ochroniłbyś mnie?-Zapytałam, choć to co powiedziałam było absurdalne.
-Oczywiście.-Odpowiedział i złączył nasze usta w pocałunku.



piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 15

   (Oczami Harry'ego)
   Alex będzie spędzała ze mną święta! Czy może być coś wspanialszego? Będę miał przy sobie wszystkie najważniejsze osoby, no może poza chłopakami i Evans'ami.
   W końcu stanąłem pod drzwiami domu Alex. Zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzyły się i ukazała się w nich pani Peters. Ciągle nie mogę się nadziwić jak Alex może być aż tak podobna do swojej mamy. pomijając oczywiście fakt, że pani Peters miała blond włosy obie kobiety były jak dwie krople wody.
-Dobry wieczór! jest Alex?-zapytałaem.
-Cześć Harry. Pewnie zmarzłeś, wchodź, Alex jest u siebie.-odpowiedziała pani Peters. Wszedłem do środka, zdjąłem buty i skierowałem się do pokoju mojej wybranki. Wszedłem do środka, fioletowowłosa siedziała na łóżku, w ręku trzymała gitarę, z której wydobywały się cudowne dźwięki. Stałem oczarowany w progu nie mogąc się ruszyć. Niebieskooka podniosła wzrok. Kiedy mnie zauważyła krzyknęła cicho.
   -Skąd się tu wziąłeś?-Zapytała.
-Mówiąc tu masz na myśli twój pokój czy świat?-Zapytałem i usiadłem na łóżku obok dziewczyny.
-Mój pokój.-odpowiedziała.
-Twoja mama mnie wpuściła.-Powiedziałem.- Ślicznie grasz.-Dodałem po chwili.
-Dziękuję.-Powiedziała.
-Co powiesz na spacer?-Zapytałem po chwili.
-Chyba sobie żartujesz!-Wykrzyknęła.
-Nie, dlaczego?
-Jest ciemno. Ludzie są gotowi zadzwonić na policję jak mnie zobaczą.-Alex spojrzała na mnie przerażona.
-Jest już po 21.00 każdy normalny człowiek jest już o tej porze w domu, chodźmy będzie cudownie.-Nalegałem.
-A jeśli mnie ktoś zobaczy?-Upierała się niebieskooka.
-To cię obronię.-Powiedziałem całując jej malinowe usta. Alex przygryzła wargę.
-Ummm no dobra.-Powiedziała w końcu. Uśmiechnąłem się, chwyciłem jej rękę i sprowadziłem na dół.
-Mamo wychodzę z Harry'm na spacer!- Krzyknęła i zaczęła się ubierać.W jej ustach moje imię brzmi tak ładnie.
   W końcu wyszliśmy z jej domu i ruszyliśmy pustymi ulicami w stronę parku. Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce, tak jak przypuszczałem nie było nikogo.
-Hazz?-Usłyszałem. Spojrzałem na dziewczynę, jej oczy świeciły błękitnym blaskiem.
-Hmm?
-Orientuj się!-Alex schyliła się, wzięła garść śniegu i rzuciła we mnie.
-To nie fair! Nie byłem przygotowany!-Wykrzyknąłem.
-Mówiła, żebyś się orientował.-Zaśmiała się fioletowowłosa. Nie wytrzymałem i również rzuciłem w nią śniegiem. 
   Skończyło się na tym, że ja i Alex leżeliśmy na śniegu śmiejąc się jak głupi.
-Dobra już spokój!-Zażądała niebieskooka.
-Dlaczego?-Zapytałem podnosząc się na łokciu.

-Bo jeszcze nas ktoś zobaczy.-Odpowiedziała opanowując kolejny napad śmiechu.
-Jakoś do tej pory cię to nie obchodziło.-Powiedziałem i pocałowałem ją.
-Ale teraz obchodzi.-Odpowiedziała i wtarła w moja twarz kolejna porcje śniegu.
-Przez ciebie będę chory!-Krzyknąłem.
-I co z tego?
-Co z tego?! Zapytaj o to moje fanki, które będą zawiedzone, że nie mogę zaśpiewać na koncercie.-Odpowiedziałem. Alex zaśmiała się.
-Moze już wracajmy?-Zaproponowała. Kiwnąłem głową, złapałem ją ra rękę i odprowadziłem do domu.