Rano (czytaj o 11.00) obudził mnie głos mamy dobiegający z korytarza.
-Dzieci zejdźcie do kuchni!-Niechętnie wstałam i poczłapałam do wcześniej wymienionego pomieszczenia. Siedzieli już tam : Emily, Jev, mama i tata.
-Charlie złaź!-Krzyknęłam do myśli brata.
-Już idę nie drzyj się!-Odpowiedział.
-Drzeć to się może papier.-Powiedziałam.
Po chwili wszyscy siedzieliśmy przy stole, czekając na to co mają na do powiedzenia rodzice.
-Musimy się wyprowadzić.-Zaczęła mama .
-Dlaczego?!-Zapytał lekko przerażony Jev.
-Tata dostał awans, musimy się wyprowadzić z kraju.-Ciągnęła dalej mama.
-Jak to do kont?!-Zapytała przerażona Emily. Dla mnie i Charlie'go tez to było przerażające.
-Do Anglii, do Londynu.-Powiedział tata.
-Kiedy jedziemy?-Zapytał głucho Charlie.
-Za tydzień.-Odpowiedział tata.
-To wszystko?-Zapytałam podnosząc się z krzesła.
-Tak.-Odpowiedzieli rodzice. Wbiegłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Nie no świetnie przeprowadzka!!! No cóż może jakoś to przeżyję. Powoli zaczęłam się pakować.
Tydzień miną bardzo szybko. Siedzę teraz w pustym pokoju czekając, aż będziemy wyjeżdżać. Tak cholernie mi smutno.Wtedy do pokoju wszedł Charlie.
-Mała nie rozpaczaj, przecież to nie koniec świata.-Uśmiechnął się.
-Może i nie...-Powiedziałam, podeszłam do brata i przytuliłam go.
-Chodź musimy już jechać.-Powiedział i zeszliśmy na dół gdzie czekała już reszta rodziny.
-Chodźcie bo zaraz się spóźnimy na samolot!-Polecił pospiesznie tata. Wsiedliśmy do samochodu, żuciałam ostatnie spojrzenie na mój dotychczasowy dom i odjechaliśmy.
30 minut później wchodziliśmy już do samolotu. Usiadłam na wyznaczonym miejscu, założyłam słuchawki i włączyłam play listę. Po chwili kątem oka zobaczyłam, że ktoś siada obok mnie. Spojrzałam na owego ktosia. Był nim nie kto inny jak Niall. Wyciągnęłam jedną słuchawkę z ucha.
-Wracasz do Londynu?-Zagadnęłam głupio. Blondyn spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-O hej Lori! Tak wracam do Londynu, mamy jutro nagrania, a ty jedziesz do rodziny?-Zapytał.
-Nie, wyprowadzamy się, tata dostał awans powiedziałam smutno.
-Nie martw się Londyn jest fantastyczny.-Uśmiechnął się Niall.
-Dla ciebie tak. Gdziekolwiek pójdziesz nasz fanki, które cię kochają.-Powiedziałam.
-Może i tak, ale nie o to chodzi tam są niesamowici ludzi.-Odpowiedział.
-Skoro tak mówisz...
Całą drogę przegadaliśmy. Uświadomiłam mu, ze całował mnie na imprezie. Tak jak myślałam nie był wtedy świadomy tego co robi, al bardzo mnie za to przepraszał.
-Daj mi swój numer.-Poprosił w pewnej chwili.
-Po co ci on?-Zapytałam podejrzliwie.
-Polubiłem cię i to bardzo, a w Londynie trudno cię będzie znaleźć.-Powiedział.
-Dobrze.-Uśmiechnęłam się i podałam mu numer.
W końcu nasz lot dobiegł końca. Pożegnałam się z Horan'em i odnalazłam rodzinkę.
-Wiesz z kim siedziałam.-Zagadnęłam bliźniaka.
-No nie wiem oświeć mnie.-Odpowiedział kierując się do wyjścia.
-Z Niall'em.-Odpowiedziałam uśmiechnięta.
-Gdzie on jest?! Muszę mu nakopać.-Rzucił i zaczął się rozglądać.
-Nie nakopiesz mu, bo go lubię, a teraz chodź bo zgubimy resztę.-Powiedziałam i pociągnęłam Charlie'go w stronę wyjścia. Wsiedliśmy do zamówionej przez tatę taksówki i odjechaliśmy.
Po około 40 minutach stanęliśmy przed dużym, białym domem.
-To jest nasz dom?-Zapytał Jev.
-Tak to nasz dom.-Odpowiedział tata. Wysiedliśmy z samochodu, rodzice zapłacili kierowcy i weszliśmy do środka. W ogromnym Hallu stało kilkadziesiąt pudeł (firma od przeprowadzek przywiozła nasze rzeczy kilka dni wcześniej)
-Idźcie sobie wybrać sobie pokoje.-Powiedziała mama. Całą czwórką rzuciliśmy się na schody. Pierwszy pokój którego "dopadłam" był koloru toffi pomieszanego z bielą. Na jednej ścianie była wnęka, na której położony był materac. Wokół były mniejsze wnęki-półki. Po drugiej stronie były przeszklone drzwi wychodzące na balkon. Jednym słowem-ślicznie.
-Zajmuję!-Krzyknęłam. Emily przechodził właśnie obok i zajrzała do środka.
-Jak chcesz.-Wzruszyła ramionami i odeszła. Zeszłam na dół, wzięłam pudła ze swoimi rzeczami i zaniosłam do pokoju. Po kilku godzinach byłam jako-tako rozpakowana. Dla rozprostowania kości postanowiłam się przejść. Wzięłam bluzę i zbiegłam na dół.
-Mamo, tato wychodzę.-Krzyknęłam i wyszłam. zaczęłam iść w nieznaną mi stronę. Po kilku minutach zobaczyłam park. Weszłam do niego i zaczęłam kluczyć ścieżkami. Nagle zobaczyłam dziewczynę, która grała na gitarze.
Pierwsze co rzucało się w oczy w jej wyglądzie to długie, lawendowe, falowane włosy. Podeszłam do niej i usiadłam na ławce obok dziewczyny. Fioletowowłosa przestała grac i spojrzała na mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami.
-Cześć.-Uśmiechnęła się uprzejmie.
-Hej, ładnie grasz.-Odpowiedziałam niepewnie.
-Dzięki. A tak w ogóle jestem Alex.-Przedstawiła się.
-Lori miło mi.-Również się przedstawiłam.
-Co cię tu sprowadza?Jestem tu dość często, ale jeszcze nigdy cię tu nie widziałam.-Zagadnęła.
-Nie mogłaś mnie tu widzieć. Dzisiaj się przeprowadziłam z Irlandii.-Odpowiedziałam.
-Słychać po twoim akcencie.-Uśmiechnęła się Alex.
Około 19.00 pożegnałam się z fioletowowłosą.
-Spotkamy się jutro?-Zapytała po standardowej wymianie numerów.
-Jasne, pokarzesz mi Londyn.-Odpowiedziałam i każda z nas odeszła w swoją stronę.
Super, Pisz dalej !
OdpowiedzUsuńoo jejku *_*
OdpowiedzUsuńFajnie się rozwija. Trzy razy tak. Lecę czytać dalej.
OdpowiedzUsuń@wendysroute