(Oczami Lori)
Jak ja przeżyję ten weekend bez Alex?! Dobrze, że są jeszcze chłopaki, oni zawsze mają masę pomysłów.
-Lorietto ratuj klasę. Jaki będzie wynik?-Zapytała pani Wood tym samym wyrywając mnie z korowodu myśli. Spojrzałam zdezorientowana na tablice i szybko obliczyłam wynik.
-428, 36.-Odpowiedziałam.
-Świetnie! Możesz mi jeszcze pokazać obliczenia?-Poprosiła nauczycielka.
-Nie mam, obliczałam w głowie.-Opowiedziałam.
-Jejku. Brawo, dostajesz za to 5.-Powiedziała nauczycielka.
-Kujon!-Usłyszałam w głowie rozbawiony głos Charlie'go.
-Nie moja wina, że jak Bóg miedzy nami wszystko rozdzielał to dostałam cały rozum i urodę.-Odpowiedziałam.
-Zabawne...
W końcu dobrnęliśmy do końca lekcji i razem z Charlie'm z zadowoleniem wyszliśmy ze szkoły.
-Jakie mamy plany na weekend?-Zapytałam.
-Nie mam pojęcia.-Odpowiedział Charlie. Kilka minut szliśmy w milczeniu. Nagle obok nas zatrzymał się jakiś samochód. Wybiegło z niego dwóch zamaskowanych kolesi, złapali nas i wpakowali do auta. Zaczęłam krzyczeć, ale jeden z mężczyzn zatkał mi buzię. Trzeci koleś, który kierował ruszył z piskiem opon.
-Czego chcecie?! Nasi rodzice nie mają pieniędzy na okup! Macie wypuścić mojego brata, a mnie możecie od razu zabić, bo nie będziecie mieli ze mnie żadnego pożytku!-Mówiłam nieskładnie, to co mi ślina na język przyniosła. Charlie siedział cicho obok i patrzył na porywaczy jak na idiotów. Mężczyźni wybuchnęli śmiechem. Śmiechem, którego nie było sposób nie rozpoznać.
-Chłopaki!-Krzyknęłam. Niall, Zayn i Louis, który prowadził zdjęli kominiarki.
-Po co to zrobiliście?-Zapytałam zdezorientowana.
-Bo nam się nudziło.-Odpowiedział wesoło Louis.
-Wiedziałem, że jesteście idiotami, ale żeby aż takimi?-Odezwał się Charlie.
-Dlaczego?-Zapytał Zayn.
-Po pierwsze: jacy normalni porywacz porywaliby w biały dzień na środku ulicy?! Po drugie: To wasz samochód.-Odpowiedział Charlie.
-Widzieliście minę Lori? Była na maksa wystraszona.-Zaśmiał się Louis. Spojrzałam na niego z wyrzutem.
-To nie było śmieszne!-Krzyknęłam co wywołało napad śmiechu u chłopaków.
-Tak w ogóle to gdzie jedziemy?-Zapytałam kiedy już się uspokoili.
-Do nas.-Odpowiedział Zayn.
-A jest Liam?-Zapytałam przygryzając wargę.
-Nie. Wyszedł gdzieś koło południa i jeszcze nie wrócił.-Odpowiedział Louis.
W końcu dojechaliśmy na miejsce i wypakowaliśmy się z samochodu.
-Kto ostatni w domu ten zgniła kanapka!-Krzyknął Niall i pędem ruszył ku drzwiom wejściowym. Ja razem z chłopakami ruszyliśmy za nim. Niestety byłam najwolniejsza z całej naszej piątki, więc dotarłam do domu ostatnia.
-Lori to zgniła kanapka!-Krzyknął Charlie, podbiegł do mnie i powąchał.-Nawet pachniesz podobnie.-Zaśmiał się a ja walnęłam go w ramię. Udaliśmy się do salonu, opadliśmy na kanapę i włączyliśmy telewizor.
-Lori?-Odezwał się po chwili Horan.
-Co?-Mruknęłam nie odrywając wzroku od telewizora.
-Głodny jestem.-Powiedział. Przeniosłam na niego wzrok i uniosłam jedną brew.
-Mogłabyś coś ugotować?-Poprosił Niall.
-A nie możesz sam?-Zapytałam.
-Ale jak ty ugotujesz to będzie lepsze.-Upierał się Irlandczyk.
-Uhh... Dobra, ale mi pomagasz.-Westchnęłam. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam do kuchni, Horan ruszył za mną.
-Jak możecie ugotujcie dla wszystkich!-Krzyknął Zayn.
-Ok!-Odkrzyknęłam i odwróciłam się do niebieskookiego.-To może spaghetti?-Zaproponowałam.
-Jasne!-Uśmiechnął się i wyciągną z szafki makaron.
-Muszę przyznać, że ty i Niall jesteście parą doskonałą.-Odezwał się Louis kiedy już kończyliśmy jeść spaghetti. Mój widelec zatrzymał się w połowie drogi do ust.
-Jeśli chodzi o gotowanie oczywiście.-Sprostował Tomlinson.
-Po pierwsze: jacy normalni porywacz porywaliby w biały dzień na środku ulicy?! Po drugie: To wasz samochód.-Odpowiedział Charlie.
-Widzieliście minę Lori? Była na maksa wystraszona.-Zaśmiał się Louis. Spojrzałam na niego z wyrzutem.
-To nie było śmieszne!-Krzyknęłam co wywołało napad śmiechu u chłopaków.
-Tak w ogóle to gdzie jedziemy?-Zapytałam kiedy już się uspokoili.
-Do nas.-Odpowiedział Zayn.
-A jest Liam?-Zapytałam przygryzając wargę.
-Nie. Wyszedł gdzieś koło południa i jeszcze nie wrócił.-Odpowiedział Louis.
W końcu dojechaliśmy na miejsce i wypakowaliśmy się z samochodu.
-Kto ostatni w domu ten zgniła kanapka!-Krzyknął Niall i pędem ruszył ku drzwiom wejściowym. Ja razem z chłopakami ruszyliśmy za nim. Niestety byłam najwolniejsza z całej naszej piątki, więc dotarłam do domu ostatnia.
-Lori to zgniła kanapka!-Krzyknął Charlie, podbiegł do mnie i powąchał.-Nawet pachniesz podobnie.-Zaśmiał się a ja walnęłam go w ramię. Udaliśmy się do salonu, opadliśmy na kanapę i włączyliśmy telewizor.
-Lori?-Odezwał się po chwili Horan.
-Co?-Mruknęłam nie odrywając wzroku od telewizora.
-Głodny jestem.-Powiedział. Przeniosłam na niego wzrok i uniosłam jedną brew.
-Mogłabyś coś ugotować?-Poprosił Niall.
-A nie możesz sam?-Zapytałam.
-Ale jak ty ugotujesz to będzie lepsze.-Upierał się Irlandczyk.
-Uhh... Dobra, ale mi pomagasz.-Westchnęłam. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam do kuchni, Horan ruszył za mną.
-Jak możecie ugotujcie dla wszystkich!-Krzyknął Zayn.
-Ok!-Odkrzyknęłam i odwróciłam się do niebieskookiego.-To może spaghetti?-Zaproponowałam.
-Jasne!-Uśmiechnął się i wyciągną z szafki makaron.
-Muszę przyznać, że ty i Niall jesteście parą doskonałą.-Odezwał się Louis kiedy już kończyliśmy jeść spaghetti. Mój widelec zatrzymał się w połowie drogi do ust.
-Jeśli chodzi o gotowanie oczywiście.-Sprostował Tomlinson.
Ten blog został mi polecony. I moim... Naszym skromnym zdaniem, jest... Zajebisty! Ten cytat pod koniec mnie rozwalił *.*
OdpowiedzUsuń"[...] jesteście parą doskonałą [...] jeśli chodzi o gotowanie" Hahahaha :D
Czekamy na nexta z zapartym tchem xx
Ps. Zapraszamy do siebie ;*
http://good--girls--love--bad--boys.blogspot.com/
Madzik ^^
&
Mania ;3
Czekam na następne, wolę żeby było krótsze i szybciej dodawać niż dłuższe i dodawać po. 3-4 dniach =) /Wiktoria
OdpowiedzUsuń