poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 11

   Drrrrrrrrrryn- Zahuczało mi w głowie. Schowałam głowę pod kołdrę chcąc zagłuszyć ten dźwięk, jednak nic to nie dało. Wyciągnęłam rękę spod kołdry, wymacałam telefon i wyłączyłam nieznośny dla moich uszu alarm. Wstałam z łóżka i poczłapałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w miętową koszulę, szarą spódnicę, szare trampki i nieodłączne kujonki, włosy zostawiłam rozpuszczone.
   Wróciłam do pokoju, spakowałam torbę i zeszłam do kuchni. Nie było w niej nikogo, co mnie nie zdziwiło. Charlie był już od dobrej godziny na treningu, rodzice w pracy, a Emily i Jev  moją dzisiaj na później. Zrobiłam sobie szybkie śniadanie składające się z  mleka i płatków i w ciszy zjadłam.
   Spojrzałam na zegarek kuchenny, wskazywał 7.40.
-Nie zdążę!-Pomyślałam, chwyciłam torbę i wyszłam z domu. Do szkoły miałam około 5 kilometrów, które razem z rodzeństwem zwykle pokonywaliśmy w 30 minut. No trudno spóźnię się na biologię.
   Po kilkunastu minutach drogi obok mnie zatrzymało się jakieś auto. Trochę się przestraszyłam, z natury jestem dość płochliwa. Przednia szyba opadła i w oknie pojawiła się uśmiechnięta twarz Niall'a.
-Podwieźć cię?-Zapytał.
-Jasne, jeśli masz chwile.-Odpowiedziałam i wsiadłam do samochodu. Blondyn ruszył.
-Jeśli mogę zapytać, jak się czujesz po zerwaniu z Liam'em? To co zrobił było podłe.-Zagadną Niall.
-Jak ja mogę się czuć? Jestem smutna i zła na niego. Ale no cóż, żyje się raz. Będzie następny, może....-Odpowiedziałam i przygryzłam wargę.
-Nie może, tylko na pewno. Spójrz na siebie! Jesteś śliczna, mądra i masz wspaniałą osobowość.-Powiedział Horan i posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów.
-Dziękuję, że tak o mnie myślisz, to kochane.-Odpowiedziałam czerwieniąc się lekko.
   W końcu auto Irlandczyka zatrzymało się na parkingu szkoły automatycznie przyciągając spojrzenia uczniów.
-Dzięki za podwiezienie-Uśmiechnęłam się i pocałowałam Niall'a w policzek.
-Nie ma za co.-Odpowiedział. Wysiadłam z samochodu. Od razu podeszła do mnie Alex.
-Hej.-Przywitałam się.
-Hej.-Odpowiedziała. Ruszyłyśmy w stronę szkoły. Gdy weszłyśmy do środka zadzwonił dzwonek, więc skierowałyśmy się do sali 103 gdzie miała się odbyć biologia. Siadłyśmy w ławkach i wtedy do klasy weszła pani Smith-wysoka kobieta w średnim wieku, kochająca przedmiot, którego uczy.
-Dzień dobry dzieci.-Przywitała nas.
-Dzień dobry pani Smith.-Odpowiedzieliśmy chórkiem. Kobieta podeszła do biurka i otworzyła dziennik.
-Więc dzisiaj zaczniemy naukę o rozmnażaniu, zaraz pokażę wam film, który pomoże wam zrozumieć o co w tym chodzi.
-Porno.-Rzucił ktoś z końca sali na co reszta klasy zaśmiała się.
-Nie Patrick, nie porno.-Odpowiedziała nauczycielka.
   Reszta lekcji przebiegła bez większych zakłóceń. W końcu zadzwonił dzwonek i wraz z innymi uczniami wyszłam na korytarz.
 (Oczami Alex)
   Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. 
" Hej skarbie, co ty na to: ty,ja,domek w lesie i całe trzy dni razem?''
'' Jasne! Tylko będę musiała coś wymyślić, żeby mam mi pozwoliła, wiesz szkoła.''
''Świetnie, to do zobaczenia później''
   Reszta lekcji wlekła mi się w nieskończoność. Nie mogłam się doczekać, żeby spotkać się z Harry'm. Dla utrzymania pozorów poprosiłam Lori, żeby potwierdziła, że będę u niej spała.
   W końcu lekcje się skończyły. Cała w skowronkach wróciłam do domu.
-Cześć mamo.-Zaćwierkałam wchodząc do domu.
-Cześć Alex, co tam w szkole?-Zapytała.
-Dobrze.-odpowiedziałam ściągając z siebie kurtkę i wieszając ją na wieszaku.
-Mamo mogłabym spać dzisiaj, jutro i po jutrze u Lori?-Zapytałam wchodząc do kuchni.
-No nie wiem, przecież jutro jest szkoła.-Powiedziała patrząc na mnie uwarznie.
-Mamo będę spała u LORI ona za nic nie opuści lekcji.-Uśmiechnęłam się.
-Dobrze, tylko nie roznieście Evansom domu.-Westchnęła. 
-Dzięki.-Powiedziałam, dałam mamie całusa w policzek i pobiegłam do swojego pokoju i zadzwoniłam do Harry'ego. Chłopak odebrał po dwóch sygnałach.
-Cześć kotku.-Przywitał mnie.
-Cześć misiu. Dobre wieści , mama się zgodziła.
-Świetnie o której mam przyjechać?-Zapytał.
-O 18.00. Tylko, że do Lori, bo powiedziałam mami, że będę u niej spała.
-Nie ma sprawy, to do zobaczenia.-
-Pa.-odpowiedziałam i rozłączyłam się.

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 10

   W końcu nadszedł 30 października, dzisiaj wracają chłopaki. W ten dzień wypadała środa, więc Charlie, Jev, Emily, Alex i ja urządziliśmy sobie wagary. O 12.00 byliśmy na lotnisku. Po około 20 minutach na pasie startowym wylądował samolot z Nowego Orleanu. Po następnych kilkunastu minutach do hali lotniska weszło całe mrowie ludzi, zaczęliśmy szukać chłopaków.
(Oczami Niall'a)
   Nareszcie po miesięcznej trasie wróciliśmy do Londynu. Trasa była niesamowita. 
   Po chwili pośród szarych ludzi zobaczyłem dwa ogniki- fioletowy i czerwony, Alex i Lori. Obok nich od razu rozpoznałem Charlie'go, Jeva i Emily. Szturchnąłem Zayn'a i zacząłem iść w ich stronę. Alex od razu podbiegła do Hazzy i rzuciła się mu w ramiona. Uradowany Styles przytulił ją mocno i pocałował. Wszyscy, oprócz Lori zaczęli się z nami witać, czerwonowłosa stała z boku i patrzyła na nas niepewnie.
(Oczami Lori)
   Teraz Liam wrócił. Co mam zrobić? Wpaść mu w ramiona i udawać, że nic si,ę nie stało? A co  jeśli to co piszą te wszystkie tabloidy to prawda? Ciągle próbuję nie dopuścić do siebie tej myśli.
   W końcu wzięła się w garść i podeszłam do witających się przyjaciół.
-Cześć chłopaki! Cieszę się, że wreszcie wróciliście.-Powiedziałam i przytuliłam kolejno Zayn'a, Louis'a, Niall'a, Harry'ego i Liam'a.
-Musimy pogadać.-Powiedziałam Payne'owi na ucho.
-Wiem, ale nie teraz, nie dzisiaj.-Odpowiedział.
-Teraz, dzisiaj, nie mogę już dłużej czekać.-Odpowiedziałam.
-Dobra niech ci będzie.-Powiedział zrezygnowany.-Idę z Lori do barku, głodny jestem.-Dodał głośniej.
-Jasne, rozumiemy.-Powiedział Louis i puścił do mnie oczko.
   Poszliśmy do barku i usiedliśmy przy wolnym stoliku w głębi sali.
-Więc?-Zapytałam.
-Co wiec?-Odpowiedział pytaniem na pytanie Liam.
-Czy to prawda?-Liam wziął głęboki oddech.
-Tak, to prawda.-Odpowiedział, a moje oczy momentalnie zaszkliły się.
-Przepraszam Lori.-Szepną.-Być może nigdy cię nie kochałem, być może było to tylko zwykłe zauroczenie.
-Jesteś dupkiem tak jak wszyscy faceci! Dajecie dziewczynie nadzieję a później odchodzicie!-Krzyknęłam i wstałam.
-Przepraszam Lori.-Powtórzył. Odwróciłam się do chłopaka i wyszłam.
-Lori poczekaj!-Usłyszałam za sobą jego krzyk ale nie zareagowałam. Wytarłam łzy i wróciłam do paczki.
-Gdzie jest Liam?-Zapytała Emily. 
-Zaraz przyjdzie.-Odpowiedziałam, po chwili obok nas pojawił się Payne.
-Czyli możemy jechać?-Zapytał Zayn.
-Jasne!-Odpowiedział za wszystkich Jev i ruszyliśmy do samochodu.
   Po kilku minutach dojechaliśmy pod dom chłopaków i wyszliśmy z samochodu.
-Wiecie co? Źle się czuję, lepiej pójdę do domu.-Powiedziałam.
-Odprowadzić cię?-Zaproponował Niall.
-Nie, dzięki.-Odpowiedziałam i ruszyłam d domu. 
    Po około 20 minutach weszłam do środka
-Cześć Lorietto, gdzie reszta?-Zapytała mama.
-U chłopaków.-Odpowiedziałam.
-Dlaczego  nie jesteś z nimi?-Zapytał ze zdziwieniem tata.
-Trochę się źle czuję.-Odpowiedziałam i pobiegłam do swojego pokoju. Wpadłam do środka, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać.