niedziela, 22 września 2013

Rozdział 4

   Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Otworzyłam oczy, wzięłam do ręki telefon i spojrzałam na wyświetlacz: 10.30. O 12.00 miałam spotkać się z Alex. Wstałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej niebieski T-shirt, żółte rurki, białe trampki i kujonki. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki na i ubrałam wcześniej przygotowane ciuchy.
   Zeszłam do kuchni. Przy stole siedziała mama, która przywitała mnie uśmiechem.
-Cześć skarbie.
-Cześć mamo.Idę dzisiaj z taką dziewczyną, którą wczoraj poznałam.-Powiedziałam i wzięłam sobie jabłko.
-Dobrze kochanie.-Odpowiedziała mama.
   Po dwóch godzinach wyszłam z domu do parku gdzie miałam się spotkać z Alex.
-Hej Lori.-Przywitała mnie fioletowowłosa.
-Hej.-Odpowiedziałam.
-No to gotowa na podbój Londynu?-Zapytała Alex. Kiwnęłam głową z uśmiechem. Zaczęłyśmy chodzić ulicami Londynu, gadałyśmy i śmiałyśmy się.
   Po kilku godzinach łażenia weszłyśmy do przytulnego i ciepłego wnętrza Milkshake City. Usiadłyśmy przy pierwszym lepszym lepszym stoliku i zamówiłyśmy Shaki.
   Po kilku minutach do pomieszczenia weszła piątka chłopaków, wśród nich rozpoznałam Niall'a. Horan spojrzał w naszą stronę. Niepewnie pomachałam mu.
-Komu machasz?-Zapytała Alex.
-Niall'owi, temu blondynowi.-Odpowiedziałam.
-Skąd ty go znasz?-Zapytała Alex ze zdziwieniem.
-No wiesz, pochodzę z Mulingar, poznaliśmy się na imprezie.-Odpowiedziałam. Niall odmachał mi, powiedział coś do chłopaków i już po chwili całą piątką stali koło naszego stolika.
 -Cześć Lori!Możemy się dosiąść?-Zapytał Niall. Spojrzałam pytająco na Alex. Dziewczyna pokiwała głową. Chłopcy usiedli i zalega niezręczna cisz.
-Lori poznaj moich przyjaciół: Harry, Liam, Zayn i Louis.-Przedstawił swoich kolegów Niall.
-Hej.-Uśmiechnęłam się.
-A wy poznajcie Alex.-Przedstawiłam fioletowowłosą. Zaczęliśmy gadać.
-Ej, a może wpadniecie dzisiaj do nas, organizujemy imprezę.-Zaproponował w pewnej chwili Harry.
-Spoko, jestem za.-Uśmiechnęła się Alex.
-No nie wiem...-Zaczęłam.
-Przyjdziesz. Możesz wziąć ze sobą Charlie'go, fajnie będzie.-Powiedział Horan.
-Ok, może przyjdę.-Powiedziałam.
-To o której zaczyna się impreza?-Zapytała Alex.
-O 21.00.-Odpowiedział Louis.
-A jeśli moglibyście podać jeszcze adres...-Uśmiechnęła się fioletowowłosa.
-School Street 148.-Powiedział Zayn.
-Ok będę na pewno.-Powiedziała Alex.
   -Charlie!-Krzyknęłam kiedy przekroczyłam próg domu.
-Tak pójdę z tobą!-Usłyszałam w odpowiedzi.
-Ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie wpychał się do moich myśli?!-Zapytałam ze śmiechem wbiegając do pokoju brata. Charlie leżał na łóżku w samych bokserkach i patrzył bezmyślnie w sufit.
-Nad czym tak kontemplujesz?-Zapytałam.
-Nad sensem ludzkiego istnienia.-Odpowiedział głosem filozofa.
-a tak na poważnie?-Zapytałam.
-Zjadłbym kanapkę.-Odpowiedział i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
   Około 19.30 zaczęłam się szykować. Założyłam spódnicę w kwiatki, sięgającą mi do polowy ud, czarne baleriny, białą bokserkę i kujonki, które miały na celu choć trochę ograniczyć światło moich oczu. Charlie postawił na to co zwykle czyli biały T-shirt, jeansy i trampki.
   O 20.30 ktoś zapukał do drzwi.
-Dzień dobry wieczór, jest Lori?-Usłyszałam z dołu głos Alex.
-Tak jest...Lori ktoś do ciebie.-Krzyknęła mama. Zbiegłam na dół.
-Hej Alex.-Uśmiechnęłam się do dziewczyny. Niebieskooka podobnie jak ja miała na nosie kujonki. Poza tym koszulę w kratę zawiązywaną pod piersiami, szorty i trampki.
-Siemka, czyli jednak idziesz.-Odpowiedziała odwzajemniając uśmiech.
-tak razem z bratem.-Powiedziałam. Po kilku sekundach koło mnie staną Charlie.
-Alex poznaj Charlie'go. Charlie poznaj Alex.-Przedstawiłam  ich sobie.
-Milo mi poznać.-Uśmiechną się mój brat i podał rękę Alex.
-Mi również.-Odpowiedziałam fioletowowłosa odwzajemniając gest.
-Mamo to my wychodzimy.-Powiedziałam i wyszliśmy.
-Prowadź.-Powiedziałam do Alex. Dziewczyna uśmiechnęłam się i zaczęła nas prowadzić.
   Po około 20 minutach dotarliśmy do domu z numerem 148. Zapukałam do drzwi. Po krótkiej chwili w drzwiach ukazała się uśmiechnięta twarz Horan'a.
-Siema, jesteście!-Przywitał nas i zaprowadził do salony gdzie przywitały nas uśmiechnięte twarze reszty chłopaków.
   Około 22.30 cały dom był już zapełniony ludźmi. Z pola widzenia już dawno straciłam i Charlie'go i Alex więc stałam sama podpierając ścianę i przyglądając się moim butom.
-Zatańczysz?-Usłyszałam czyjś głos. Podnioslam wzrok i ujrzałam uśmiechniętą twarz Liama.
-Jasne.-Uśmiechnęłam się. Liam złapał mnie za rekę i zaprowadził pomiędzy tańczących. Zaczęliśmy tańczyć.
   Po kilku minutach zaczęła lecieć wolna piosenka.Payne uśmiechnął się, załapał mnie w talii i przyciągną do siebie. Niepewnie zarzuciłam mu ręce na barki i zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki. Położyłam głowę na jego torsie i zaciągnęłam się jego zapachem.Jego perfumy były identyczne do tych, których używał mój były. Moje oczy momentalnie się zeszkliły.
-Co się stało?-Zapytał.
-Nic,nic.-Odpowiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie.
(Oczami Alex)
   Tańczyłam, gadałam i wygłupiałam się, tak jak z resztą na każdej imprezie. Nagle poczułam, ze ktoś łapie mnie od tylu w talii. Odwróciłam się i zobaczyłam Charlie'go-brata Lori.
-Zatańczysz ze mną.-Bardziej powiedział niż zapytał  pociągną mnie na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć. Nagle Charlie spróbował mnie pocałować, jednak ja wywinełam się.
-Ej no...-Powiedział i zmarszczył nos. Wtedy wokół zrobiło się bardzo jasno. Moje oczy po raz kolejny rozświetlił blask. Szybko spuściłam wzrok.
-O twoje oczy też świecą.-Zdziwiona podniosłam wzrok.
-Tak jak czyje?-Zapytałam.
-Tak jak Lori.-Odpowiedział jakby to była najzwyklejsza rzecz naświecie.
-Czy jej włosy są naturalnie czerwone?-Zapytałam. Charlie przytakną.
-Czyli nie jestem jedyna.-Powiedziałam bardziej do siebie niż do niego. Chłopak uśmiechną się.

piątek, 13 września 2013

Rozdział 3

   Rano (czytaj o 11.00) obudził mnie głos mamy dobiegający z korytarza.
-Dzieci zejdźcie do kuchni!-Niechętnie wstałam i poczłapałam do wcześniej wymienionego pomieszczenia. Siedzieli już tam : Emily, Jev, mama i tata.
-Charlie złaź!-Krzyknęłam do myśli brata.
-Już idę nie drzyj się!-Odpowiedział.
-Drzeć to się może papier.-Powiedziałam.
   Po chwili wszyscy siedzieliśmy przy stole, czekając na to co mają na do powiedzenia rodzice.
-Musimy się wyprowadzić.-Zaczęła mama .
-Dlaczego?!-Zapytał lekko przerażony Jev.
-Tata dostał awans, musimy się wyprowadzić z kraju.-Ciągnęła dalej mama.
-Jak to do kont?!-Zapytała przerażona Emily. Dla mnie i Charlie'go tez to było przerażające.
-Do Anglii, do Londynu.-Powiedział tata.
-Kiedy jedziemy?-Zapytał głucho Charlie.
-Za tydzień.-Odpowiedział tata.
-To wszystko?-Zapytałam podnosząc się z krzesła.
-Tak.-Odpowiedzieli rodzice. Wbiegłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi. Nie no świetnie przeprowadzka!!! No cóż może jakoś to przeżyję. Powoli zaczęłam się pakować.
   Tydzień miną bardzo szybko. Siedzę teraz w pustym pokoju czekając, aż będziemy wyjeżdżać. Tak cholernie mi smutno.Wtedy do pokoju wszedł Charlie.
-Mała nie rozpaczaj, przecież to nie koniec świata.-Uśmiechnął się.
-Może i nie...-Powiedziałam, podeszłam do brata i przytuliłam go.
-Chodź musimy już jechać.-Powiedział i zeszliśmy na dół gdzie czekała już reszta rodziny.
-Chodźcie bo zaraz się spóźnimy na samolot!-Polecił pospiesznie tata. Wsiedliśmy do samochodu, żuciałam ostatnie spojrzenie na mój dotychczasowy dom i odjechaliśmy.
   30 minut później wchodziliśmy już do samolotu. Usiadłam na wyznaczonym miejscu, założyłam słuchawki i włączyłam play listę. Po chwili kątem oka zobaczyłam, że ktoś siada obok mnie. Spojrzałam na owego ktosia. Był nim nie kto inny jak Niall. Wyciągnęłam jedną słuchawkę z ucha.
-Wracasz do Londynu?-Zagadnęłam głupio. Blondyn spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
-O hej Lori! Tak wracam do Londynu, mamy jutro nagrania, a ty jedziesz do rodziny?-Zapytał.
-Nie, wyprowadzamy się, tata dostał awans powiedziałam smutno.
-Nie martw się Londyn jest fantastyczny.-Uśmiechnął się Niall.
-Dla ciebie tak. Gdziekolwiek pójdziesz nasz fanki, które cię kochają.-Powiedziałam.
-Może i tak, ale nie o to chodzi tam są niesamowici ludzi.-Odpowiedział.
-Skoro tak mówisz...
   Całą drogę przegadaliśmy. Uświadomiłam mu, ze całował mnie na imprezie. Tak jak myślałam nie był wtedy świadomy tego co robi, al bardzo mnie za to przepraszał.
-Daj mi swój numer.-Poprosił w pewnej chwili.
-Po co ci on?-Zapytałam podejrzliwie.
-Polubiłem cię i to bardzo, a w Londynie trudno cię będzie znaleźć.-Powiedział.
-Dobrze.-Uśmiechnęłam się i podałam mu numer.
   W końcu nasz lot dobiegł końca. Pożegnałam się z Horan'em i odnalazłam rodzinkę.
-Wiesz z kim siedziałam.-Zagadnęłam bliźniaka.
-No nie wiem oświeć mnie.-Odpowiedział kierując się do wyjścia.
-Z Niall'em.-Odpowiedziałam uśmiechnięta.
-Gdzie on jest?! Muszę mu nakopać.-Rzucił i zaczął się rozglądać.
-Nie nakopiesz mu, bo go lubię, a teraz chodź bo zgubimy resztę.-Powiedziałam i pociągnęłam Charlie'go w stronę wyjścia. Wsiedliśmy do zamówionej przez tatę taksówki i odjechaliśmy.
   Po około 40 minutach stanęliśmy przed dużym, białym domem.
-To jest nasz dom?-Zapytał Jev.
-Tak to nasz dom.-Odpowiedział tata. Wysiedliśmy z samochodu, rodzice zapłacili kierowcy i weszliśmy do środka. W ogromnym Hallu stało kilkadziesiąt pudeł (firma od przeprowadzek przywiozła nasze rzeczy kilka dni wcześniej)
-Idźcie sobie wybrać sobie pokoje.-Powiedziała mama. Całą czwórką rzuciliśmy się na schody. Pierwszy pokój którego "dopadłam" był koloru toffi pomieszanego z bielą. Na jednej ścianie była wnęka, na której położony był materac. Wokół były mniejsze wnęki-półki. Po drugiej stronie były przeszklone drzwi wychodzące na balkon. Jednym słowem-ślicznie.
-Zajmuję!-Krzyknęłam. Emily przechodził właśnie obok i zajrzała do środka.
-Jak chcesz.-Wzruszyła ramionami i odeszła. Zeszłam na dół, wzięłam pudła ze swoimi rzeczami i zaniosłam do pokoju. Po kilku godzinach byłam jako-tako rozpakowana. Dla rozprostowania kości postanowiłam się przejść. Wzięłam bluzę i zbiegłam na dół.
-Mamo, tato wychodzę.-Krzyknęłam i wyszłam. zaczęłam iść w nieznaną mi stronę. Po kilku minutach zobaczyłam park. Weszłam do niego i zaczęłam kluczyć ścieżkami. Nagle zobaczyłam dziewczynę, która grała na gitarze.
Pierwsze co rzucało się w oczy w jej wyglądzie to długie, lawendowe, falowane włosy. Podeszłam do niej i usiadłam na ławce obok dziewczyny. Fioletowowłosa przestała grac i spojrzała na mnie swoimi dużymi, niebieskimi oczami.
-Cześć.-Uśmiechnęła się uprzejmie.
-Hej, ładnie grasz.-Odpowiedziałam niepewnie.
-Dzięki. A tak w ogóle jestem Alex.-Przedstawiła się.
-Lori miło mi.-Również się przedstawiłam.
-Co cię tu sprowadza?Jestem tu dość często, ale jeszcze nigdy cię tu nie widziałam.-Zagadnęła.
-Nie mogłaś mnie tu widzieć. Dzisiaj się przeprowadziłam z Irlandii.-Odpowiedziałam.
-Słychać po twoim akcencie.-Uśmiechnęła się Alex.
   Około 19.00 pożegnałam się z fioletowowłosą.
-Spotkamy się jutro?-Zapytała po standardowej wymianie numerów.
-Jasne, pokarzesz mi Londyn.-Odpowiedziałam i każda z nas odeszła w swoją stronę.

niedziela, 8 września 2013

Rozdział 2

    W końcu dotarliśmy do klubu. Gdy weszliśmy do środka do moich uszu dobiegł głośny dźwięk muzyki.
-Chodźcie zamówimy coś do picia.-Powiedział David. Podeszliśmy do baru.
-Lori co chcesz do picia?-Zapytał Charlie.
-Cole poproszę.-Odpowiedziałam.
-Ok.-Uśmiechnął się i zaczął zamawiać.
(Oczami Niall'a)
   Niedawno z chłopakami wróciliśmy z trasy koncertowej. Wczoraj wróciłem do rodzinnego miasta-Mulingar. Dzisiaj postanowiłem  pójść do klubu. Bez ochrony jako zwykły Niall.
   Do jednego jednego z najlepszych klubów dotarłem około 23.00. Kiedy wszedłem do środka od razu moją uwagę przyciągnęła dziewczyna zdecydowanie odcinająca się wyglądem od reszty. Miała czerwone włosy, stała w otoczeniu trzech chłopaków. W jednym z nich rozpoznałem mojego kumpla-Jash'a. Ośmielony tym faktem podszedłem do grupki.
-Cześć!-Przywitałem się. Cztery pary oczu zwróciły się ku mnie. Zauważyłem, że oczy dziewczyny dziwnie się mienią.
-Siema Niall, co cię tu sprowadza?-Zapytał Josh.
-No wiesz, niedawno wróciłem i postanowiłem się trochę rozerwać.-Odpowiedziałem.
-Ej Josh nie chwaliłeś się, że  znasz naszą gwiazd.-Zaśmiał się chłopak z blond włosami.
-A tak jakoś nie było okazji.-Odpowiedziała Josh.
-Teraz mogę się sam przedstawić.-Uśmiechnąłem się.
-Niall.-Powiedziałem i jak na dżentelmena przystało podałem dłoń najpierw dziewczynie.
-Lori.-Uśmiechnęłam się nieśmiało (co wyglądało uroczo) i podała mi swoją dłoń.
Gdy jej dotknąłem moje ciało przeszyło dziwne mrowienie, jakby impuls elektryczny. Oczy Lori zaświeciły neonową zielenią, ale może mi się tylko zdawało. Następnie podałem dłoń Chrlie'mu i David'owi. Szybko dowiedziałem się, że Charlie to brat bliźniak Lori więc nie próbowałem zaczynać z czerwonowłosą flirtu.
(Oczami Lori)
   Poznałam Niall'a Horan'a we własnej osobie. Zespół do którego nalezy jest mi całkowicie obojętny.
Wszyskto co wiem o tym zespole to to, że: Uno- Niall jest jego członkiem, przez co jest bardzo znany w Mulingar i Doo- mają nawet fajne piosenki szczególnie "She's not afrtide'', "Truly, Madly, Deeply" i  "Irissistable". Co do Niall'a - polubiłam go.
   Aktualnie jest 1.00 cała trójka, czyli Josh, David i Niall są napici w cztery dupy, a Charlie flirtuje z każdą dziewczyną w klubie. Stoimy z Niall'em przy barze, od pewnego czasu dziwnie się na mnie patrzy. W końcu się odezwał.
-Mogę cię dotknąć?-Spojrzałam na niego krzywo.
-No bo kiedy cię dotykam czyje takie fajne dreszcze.-Wybełkotał. Milczałam patrząc na niego z przestrachem.
   nagle wokół zrobiło się bardzo jasno, kurwa moje oczy znów zmieniły się w żarówki. Szybko spuściłam głowę tak aby włosy zasłaniały mi oczy. Horan nie dawał jednak za wygraną. Chwycił mów podbródek i zmusił abym spojrzała w jego tęczówki, jednak gdy zobaczył, że moje oczy świecą jak dwie małe latarki odskoczył ode mnie.
-Za dużo wypiłem mam haluny!-Wykrzykną.
-To nie haluny.-Odpowiedziałam ponownie spuszczając głowę.
-Więc magia czy tylko ty?-Zapytał przysuwając się do mnie.
-Ja, dziwna, nienormalna ja.-Odpowiedziałam aby tylko on usłyszał.
-Hmmmmm. To mnie kręci.-Zamruczał i przysuną się do mnie jeszcze bliżej.
-Mogę cię dotknąć?-Zapytał ponownie i nie czekając na moją odpowiedź przywarł ustami do moich. Czułam od niego masakrycznie ostry zapach alkoholu, ale nie mogłam się ruszyć ponieważ, Niall przyciskał mnie do siebie.
-Co ty robisz mojej siostrze?!-Usłyszałam wybawczy głos Charlie'go. Horan gwałtownie odskoczył odemnie i spojrzał nieprzytomnie na mojego brata.
-No ja ten tego, całowałem ją.-Odpowiedział i posłał mi cwaniacki uśmiech. Charlie spojrzał na mnie, moje oczy dalej świeciły neonową zielenią.
-Lori idziemy.-Polecił. Kiwnęłam głową. Charlie pożegnał się z Josh'em i David'em i wyszliśmy.
-Zmień okulary na przeciw słoneczne.-Powiedział i podał mi okulary, które wyciągną z kieszeni. Posłusznie założyłam je.
-Na pewno nic ci więcej nie zrobił?-Zapytał z troską w głosie.
-Nic tato.-Odpowiedziałam ze śmiechem.
-Jak go jeszcze raz spotkam to mu nakopię, przecież ty jesteś jeszcze dzieckiem!-Powiedział i poklepał mnie po głowie.
-Ej jesteś ode mnie starszy tylko o 20 minut.-Żachnęłam się.
-O tam ale i tak starszy.-Charlie wyszczerzył się we władczym uśmiechu.
   W końcu dotarliśmy do domu. Gdy weszliśmy do mieszkania od razu poszłam do swojego pokoju i położyłam się spać.

wtorek, 3 września 2013

Rozdział 1

   Obudził mnie mój budzik.Niechętnie otworzyłam oczy, kolejny szary ponury dzień. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej białą bluzkę z kołnierzykiem, czarną spódniczkę i baleriny. Tak zgadliście dzisiaj jest zakończenie roku. Ubrałam się wcześniej biorąc szybki prysznic, wlosy związałam w koka.
   Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Przy stole siedział Charlie mozolnie żując tosta.
-Emili i Jev jeszcze śpią?-Zapytałam biorąc z talerza brata tosta.
-Nie mam pojęcia.-Odpowiedział.
-A ty dlaczego jeszcze nie ubrany?-Zapytałam. Charlie był w samych bokserkach.
-Bo jestem normalnym człowiekiem i najpierw jem śniadanie, potem się ubieram.-Powiedział. Ja w odpowiedzi pokazałam mu język.
-Idę obudzić młodych.-Powiedziałam i pobiegłam z powrotem na górę. Bez pukania wpadłam do pokoju Emily.
-Młoda wstawaj!-Wykrzyknełam.
-Zaraz.-Usłyszałam głos Emily spod kołdry.
-Nie zaraz tylko teraz.-Odpowiedziałam i ściągnęłam z Emily kołdrę.
-Lori!-Krzyknęła.
-Oj nie marudź.-Poleciłam. Wyszłam z jej pokoju i wparadowałam do pokoju Jev'a.
-Już wstaję.-Mrukną podnosząc się z łóżka.Musiał pewnie usłyszeć jak budzę Emily.
-To dobrze.-Uśmiechnęłam się.-Co chcecie na śniadanie?-Zapytałam na tyle głośno aby Emily także usłyszała.
-Tosty.-Powiedział Jev.
-Ja płatki!-Usłyszałam stłumiony głos Emily.
-Dobra, macie 10 minut i schodzicie na śniadanie.-Poleciłam i zbiegłam do kuchni.
-Charlie zrób Jev'owi tosty.-Poleciłam bratu.Charlie podniósł się z miejsca i zaczął przygotowywać śniadanie dla brata. Ja zaś wzięłam z szafki miskę, napełniałam wcześniej podgrzanym mlekiem i dosypałam czekoladowe płatki.Postawiłam miskę na stole. W tym samym czasie Charlie postawił talerz z tostami.
-Emily, Jev schodźcie za 10 minut musimy wychodzić.-Krzyknęłam.-A ty się ubierz.-Poleciłam Charlie'mu.
-Dobrze mamo.-Zażartował Charlie i popędził na górę.
   Po chwili ze schodów zeskoczyła blondynka o szarych oczach. Obok niej stanął chłopak o brawie białych włosach i brązowych oczach.
-Chodźcie i jedzcie, szybko.-Poleciłam. Jev i Emily spojrzeli po sobie.
-Dobrze mamo.-Powiedzieli razem, usiedli za stołem i zaczęli jeść.
-Nie jestem waszą mamą, gdybym nią była musiałabym was urodzić w wieku 3 lat.-Żachnęłam się.
   Po 5 minutach do kuchni wszedł Charlie. Był ubrany w garnitur, a jego niesforne, czarne włosy spadały na twarz okalając duże, brązowe oczy. Emily i Jev właśnie kończyli jeść.
-Jedziemy samochodem?-Zapytał Charlie.
-Jasne.-Uśmiechnęli się młodzi. Po 10 minutach byliśmy już w szkole.
   Po kolejnych 10 minutach całą czwórką siedzieliśmy już na sali słuchając mówki dyrektorki.
-No i tak przedostatnią klasę ze średnią 5.27 kończy Lorietta Evans. Brawa dla Lorietty.-W całej sali rozległy się oklaski, niezbyt entuzjastyczne ale zawsze.
   Po około 30 minutach całe to przedstawienie skończyło się i wróciliśmy do domu.
-Kto dzisiaj robi obiad?-Zapytał Jev, gdy weszliśmy do domu.
-Modzi.-Powiedzieliśmy razem z Charliem.
-Ale dlaczego?-Jęknęli oboje.
-Bo tak.-Uśmiechnęliśmy się z Charlie'm.JEv i Emily spojrzeli po sobie.
-Spaghetti!-Uśmiechnęli się i ruszyli do kuchni.Po 2 godzinach obiad był gotowy, o dziwo obyło się bez ofiar.
   Gdy rodzice wrócili z pracy zaczęliśmy jeść.
-Mamo,tato wychodzę dzisiaj z Lori i kumplami do klubu.-Odezwał się nagle Charlie.
-Dobrze, tylko wródźcie przed 4.00-Odpowiedziała mama.
-Ja nigdzie nie wychodzę.-Burknęłam.
-Lori, przecież ty nigdy nie wychodzisz z domu po zmroku, powinnaś się rozerwać.-Powiedział tata.
-Dziwisz mi się?! Zapomniałeś, że moje oczy świecą?! Jestem wybrykiem natury i będę tam wyglądać ja dziwoląg!-Krzyknęłam i nie chcąc żeby rodzice, czy rodzeństwo widzieli moje łzy uciekłam do pokoju. Położyłam się na łóżku i rozpłakałam się.
-Lori nie płacz.-Usłyszałam w głowie przyjazny głos brata.
-Dlaczego chciałeś mnie ze sobą zabrać? Przecież wierz, że nienawidzę wychodzić po zmroku.-Zapytałam.
-Chciałem, żebyś się trochę zabawiła, zapomniałem o twoich oczach, przepraszam.-Odpowiedział.
-Mogę z tobą pójść, może coś wymyślę, żeby "zatuszować" moje oczy.
-Cieszę się.
-A tak w ogóle, o której wychodzimy?-Zapytałam.
-O 20.00.-Odpowiedział Charlie, a potem zapadł cisza. Żeby ją przerwać włączyłam jakąś piosenkę. Spojrzałam na zegarek 18.30 zaczęłam się szykować.
 Założyłam czarne rurki, białe trampki, T-shirt z nadrukiem, czarną kamizelkę, kujonki i kapelusz, włosy rozpuściłam. Spojrzałam w lustro-może być. W tym momencie do pokoju bez pukania wpadł Charlie. Był ubrany w jeansy, czarne trampki, Biały T-shirt i smerfetkę.
-Gotowa?-Zapytał.
-Gotowa, a która godzina?-Zapytałam.
-19.40, zaraz chłopaki przyjdą.-W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.Charlie złapał mnie za rękę i zbiegliśmy po schodach.
-Cześć chłopaki.-Przywitał David'a i Josh'a otwierając drzwi i wpuścił ich do środka.
-Cześć.-Odpowiedzieli.
-Hej Lori.-Uśmiechnął się do mnie David.
-Hej.-Odpowiedziedziałam
-Chłopaki jakby co Lori idzie z nami ok?-Zapytał Charlie.
-Ok.-Uśmiechnęli się do mnie.
-Mama, tato wychodzimy!-Krzykną mój brat i wyszliśmy.

poniedziałek, 2 września 2013

Prolog

   Moje życie jest do dupy, nie ma ani jednej pozytywy.m Moi znajomi od kilku dni olewają mnie. Co ja im zrobiłam?! W dzień udaję szczęśliwą i wesołą. Zaś w nocy wypłakuję się w poduszkę zwierzając swoje sekrety misiowi. Próbuję być silna, ale słabo mi to wychodzi. Mam 17 lat i aktualnie zero znajomych.
   Może i jestem inna. Jestem żarówką-Moje włosy z jakiegoś dziwnego powodu są naturalnie czerwone. Jestem neonem-moje oczy są intensywnie zielone i świecą w ciemności. Jestem "kujonem"-uwielbiam czytać i pisać. Jestem dziwolągiem, ale dotąd byłam nawet lubiana. Wszyscy myśleli, ze moje włosy są farbowane,a nikt oprócz mojej rodziny nie widział moich oczu w ciemności.
   Całą prawdę powiedziałam tylko Corneli-"przyjaciółce" z którą się ostatnio pokłóciłam. A no tak i już wszystko jasne. Cornelie jest bardzo wpływową osobą w szkole i mieście. Moje życie się skończyło...
   -Lorietto, kochanie zejdź na kolację.-Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos mamy.
-Już idę, mamo.-Odkrzyknęłam. Wyszłam z mojego pokoju, zbiegłam po śnieżnobiałych schodach i weszłam do wszechstronnej, nowocześnie urządzonej kuchni. Przy stole siedzieli mama, tata, mój brat bliźniak-Charlie i młodsza para bliźniaków- Emily i Jev. Z całej naszej zgrai tylko ja urodziłam się z tak nietypowym wyglądem. Charlie natomiast potrafił czytać mi w myślach lub po prostu porozumiewać się ze mną za pomocą telepatii. Uważałam to jednak za normalne, bo Emily i Jev także potrafili się porozumiewać w ten sposób. A i poprawka tylko Charlie wiedział co czuję i co się dzieje teraz w moim życiu, ale przed rodzicami i rodzeństwem udawał, ze wszystko jest OK. Usiadłam obok mojego bliźniaka i zaczęłam jeść to co było na talerzu.
-Nie bądź taka przybita, jeszcze wszystko się ułoży.-Usłyszałam w głowie dobrze znany mi głos Charlie'go
-Łatwo ci mówić ty nie wyglądasz jak ufo-lud i od ciebie nie odwrócili się wszyscy znajomi z dnia na dzień.-Warknęłam w myślach.
-Lorietteńko błagam cię przestań, bo to zaczyna przechodzić na mnie.-Odpowiedział Charlie z nutą rozbawienia.
-To się nie wpychaj w moje myśli bez potrzeby!-Odpowiedziałam.
-Jak tam w szkole dzieci?-Zapytał tata, przerywając moją pasjonującą wymianę zdań z bratem.
-Nic ciekawego.-Odpowiedzieliśmy całą czwórką.
-Nie ma to jak zgodne rodzeństwo.-Uśmiechnął się tata pod wąsem.
  Gdy już zjadłam przygotowaną przez moją rodzicielkę kolację wstała, grzecznie podziękowałam i wróciłam do pokoju.
  Mój pokój, generalnie wygląd jak pokój każdej nastolatki, z tym tylko wyjątkiem, że jedną ścinę zajmują trzy potężne półki z książkami. Ściany są kolory miętowego, gdzie nie gdzie z czerwonymi kwiatami. Na środku stoi duże łóżko w kolorze sosny. W rogu pokoju stało biurko zawalone kartkami, zeszytami i długopisami.
  Zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku. Przytuliłam mojego misia -Valerie. Tak mam 17 lat i śpię z misiem. Znów zaczęłam zastanawiać się co przez te kilka dni stało się z moim życiem. Zapomniałam jeszcze wspomnieć, że mój chłopak, z którym byłam przez 2 lata zerwała ze mną i to przez SMS. Znowu się rozpłakałam. Nie wiedzieć kiedy zasnęłam.