wtorek, 28 stycznia 2014

PYTANIE

 Chcielibyście, żebym nagrała filmik? O tym jak powstał pomysł na opowiadanie, jak powstają rozdziały (bo nie powstają od razu na blogu) i inne takie rzeczy? Możecie też wstawiać pod tym postem pytania do mnie, na które odpowiem w filmiku.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 17

(Oczami Charlie'go)
   -Horan! Horan! Horan!-Tylko to i więżące się z tym rzeczy wirowały w głowie mojej siostry.
-Możesz przestać, chociaż w święta?-Zapytałem w myślach. Lori obrzuciła mnie znudzonym spojrzeniem.
-Nie.-Odpowiedziała w końcu.
-Dlaczego ty mi utrudniasz życie?
-Bo Horan! A z resztą, kto ci każe zaglądać do moich myśli?!-Oburzyła się czerwonowłosa.
-Ale u mnie w głowie jest tak nudno.-Zaśmiałem się.
   -Dzieci, moglibyście nie prowadzić rozmów pozawerbalnych?-Poprosiła mama.
-Skąd wiesz, że gadamy ze sobą w myślach?-Zapytał Jev.
-Bo jak ty i Emily lub Lori i Charlie rozmawiacie ze sobą to wasze oczy robią się takie mgliste.-Odpowiedział tata. Zamilkliśmy przyswajając nową informację.
   Nagle w mojej kieszeni za wibrował telefon. Uśmiechnąłem się przepraszająco i odszedłem od stołu. Wyciągnąłem telefon i spojrzałem na wyświetlacz: Demi -głosił  napis. Odebrałem.
-Cześć Demi.
-Charlie potrzebuję cię, proszę pomóż mi.-W słuchawce odezwał się płaczliwy głos dziewczyny.
-Co się stało?!-Zapytałem przestraszony.
-Moja matka...-Wtedy coś przerwało połączenie. Wbiegłem do jadalni.
-Muszę iść.-Powiedziałem.
-Gdzie ty chcesz iść, przecież są święta.-Oburzył się ojciec.
-Demi do mnie dzwoniła, ma kłopoty, prosiła o pomoc.-Lori spojrzała na mnie z przerażeniem.
-Dobra jedź.-Powiedział tata.-chcesz samochód?-Zapytał. Kiwnąłem twierdząco głową. Tata sięgnął do kieszeni i rzucił mi klucze.
-Dzięki.-Rzuciłem Ubrałem się jak najszybciej i wyszedłem z domu. 
   Wsiadłem do samochodu, przekręciłem kluczyki w stacyjce i ruszyłem. Kiedy stałem na nieszczęsnym czerwonym świetle spróbowałem jeszcze raz zadzwonić do Demi, lecz odpowiedzią była cisza. Zabębniłem palcami w kierownicę, a gdy wreszcie zapaliło się zielona jak nacisnąłem pedał gazu. 
   Po kilku niemiłosiernie ciągnących się minutach zaparkowałem pod domem Demi. Wysiadłem z samochodu i zapukałem do drzwi. Otworzyła mi zapłakana Demi.
-Dziękuję, że przyjechałeś.-Powiedziała wpuszczając mnie do środka.
-O co chodzi?-Zapytałem przejęty.
-Moja matka upiła się i to  bardziej niż zwykle. Wróciła pół przytomna do domu. Teraz śpi, chyba, nie wiem co mam zrobić. Bała się więc zadzwoniłam do ciebie. Przepraszam, ze oderwałam cię od rodziny.-Dziewczyna wytarła oczy i tak już mokrą chusteczką.
   Wtedy z pokoju obok dobiegł nas dźwięk tłuczonego szkła. Od razu wpadliśmy do środka. 
    Chuda kobieta stała z kawałkiem szkła w ręku a u jej stup walały się kawałki potłuczonej butelki. W tym momencie wstrząsną mną ogromny szok. Nie mogłem uwierzyć, że Demi- grzeczna, ułożona, roześmiana jet córką tej kobiety.
-Nie podchodźcie bo się zabije.-Głos pani Wood brzmiał histerycznie.
-Mamo nie rób tego.-Krzyknęła Demetria.
-Demi muszę, nie da się inaczej.-Powiedziała kobieta patrząc na córkę. Korzystając z chwili nieuwagi skoczyłam do pani Wood i wytrąciłem jej z dłoni szkło. Kobieta popatrzyła na mnie zdezorientowana.
-Kim ty jesteś?!-Zapytała.
-Jestem przyjacielem Demi.-Odpowiedziałem. 
-Czego chcesz?-Ciągnęła.
-Chcę pani pomóc.-Odpowiedział.
-Nie potrzebuję pomocy.-Odpowiedziała pani Wood i chwiejnym acz zdecydowanym krokiem wyszła z domu. Demi patrzyła na zamknięte drzwi i załkała.
-Nawet w święta nie potrafi się powstrzymać.-Powiedziała cicho. Nie odezwałem się. Podszedłem do dziewczyny i przytuliłem ją. Demi z wdzięcznością wtuliła się w mój tors. 
   -Demi co powiesz na to żeby spędzić te święta u mnie? Przynajmniej tą końcówkę.-Zaproponowałem w przypływie nagłego olśnienia. Demi spojrzała na mnie ze zdziwieniem. 
-Naprawdę bym mogła?-Zapytała.
-Jasne. Weź swoje rzeczy, pogadam z rodzicami to się u na prześpisz.-Odpowiedziałem.
   Po kilkunastu minutach staliśmy pod moim domem. Wszedłem do środka i krzyknąłem 
-Mamy gościa!-Z jadalni wyszedł tata.
-Kogo?-Zapytał. Zza moich pleców wychyliła się Demi.
-Dobry wieczór.-Bąknęła nieśmiało.
-Tato to jest Demi. Jej matka jest, hmmm niedysponowana, a ja nie chciałem, żeby spędzała święta sama.-Powiedziałem.
-Miło mi Cię poznać.-Powiedział tata uśmiechając się miło do Demi.-Kochanie przygotuj dodatkowe nakrycie, mamy gościa.-Krzykną do mamy. W tym samym momencie z jadalni wyszła Lori.
-Część Demi.-Przywitała się i przytuliła dziewczynę. Zaprowadziliśmy ją do jadalni i usadziliśmy między sobą. 
-Mamo, Demi może u nas spać?-Zapytałem z nadzieją, w końcu obiecałem to dziewczynie.
-A co się stało?-Zapytała mama patrząc na Demetrie.
-Moja mama jest alkoholiczką.-Zaczęła cicho brunetka.-No i dzisiaj się strasznie upiła, a potem przyszedł Charlie i mama gdzieś wyszła, boję się o nią.-Zakończyła, a po jej policzku spłynęła samotna łza, która szybko wytarła.
-Nie ma problemu, mamy wolny pokój.-Odpowiedziała mama widocznie poruszona.
    Resztę wieczoru spędziliśmy w miłej atmosferze, a ja kładąc się spać wiedziałem, ze zrobiłem coś dobrego.

czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 16

(Oczami Alex)
   Harry oderwał na chwilę wzrok od jezdni i spojrzał na mnie.
-Nie martw się, wszystko będzie dobrze.-Powiedział uspokajająco. Łatwo mu było mówić , to nie on miał właśnie poznać rodziców swojej sympatii. Spojrzałam na tylne siedzenie. Mama również uśmiechnęła się uspokajająco. Wzięłam głęboki oddech.
-Wszystko będzie dobrze.-Powtarzałam w myślach jak mantrę.
   Po około 2 godzinach dotarliśmy na miejsce. Rodzinny dom Harry'ego był nieduży i bardzo ładny, tak jak z resztą cała okolica. Wysiedliśmy z samochodu. Harry wszedł do domu, a ja wraz z mamą podąrzałyśmy na nim.
   -Cześć mamo, Gemma, Robin!-Krzyknął. Z, jak sądzę kuchni wyszła dość wysoka brunetka. Była ubrana była w skromną beżową sukienką, na to miała założony fartuszek. Jej ciemne włosy spięte były w koka.
-Harry! Jak ja cię dawno widziałam!-Podeszła do Styles'a i przytuliła go. Gdy wypuściła chłopaka z obięć spojrzała na  mnie i mamę.
-To pewnie twoja dziewczyna.-Powiedziała wyciągając do mnie rękę.
-Tak. Jestem Alex, miło mi.-Podałam rękę kobiecie.
-Mi również, mów mi Anne.-Uśmiechnęła się miło. Następnie spojrzała na moją mamę.
-Eva.-Uśmiechnęła się mama.
-Anne.-Kobiety uścisnęły sobie obie ręce.
-Zapraszam do salonu. Musze dokończyć jeszcze kilka spraw.-Powiedział pani Anne i zniknęła w kuchni.   
Zdjęliśmy z siebie wierzchnie okrycia i weszliśmy do salonu. W rogu stała ślicznie ubrana choinka. usiedliśmy na kanapie.
   Po chwili do pomieszczenia weszła wysoka szatynka i przytuliła Hazzę.
-Gemma poznaj moją dziewczynę-Alex, i jej mamę-Evę.-Przedstawił nas Harry.
-Miło mi was poznać.-Odpowiedziała dziewczyna i podała nam rękę.
   Po kilku minutach usiedliśmy na stołu, gdzie poznałam ojczyma Harry'ego. Przy stole początkowo panowała cisza, jak zwykle na początku takich spotkań. Nagle coś mi się przypomniało.
-Dzisiaj są urodziny Louis'a!-Krzyknęłam i od razu zasłoniłam ręką usta.
-Przepraszam.-Wybełkotałam. Pani Cox uśmiechnęła się pod nosem. Harry również uśmiechnął się i przykrył moją dłoń swoją.
-Przepraszam za nią, ona zawsze była trochę nadpobudliwa.-Powiedziała mama.
-To tak jak Harry.-Odpowiedziała pani Anne. Dalsza rozmowa potoczyła się już gładko.
   -A kiedy ty i Harry planujecie ślub?-Usłyszałam od Robina. Hazz zachłysnął się jedzeniem, a ja poklepałam go po plecach.
-Nie zastanawialiśmy się jeszcze nad tym.-Odpowiedział lokaty.
-Najpierw chciałabym skończyć szkołę, później być może jakieś zaoczne studia.-Dodałam.
-Bylibyście idealnym małżeństwem.
-Wiemy o tym.-Odpowiedział  Harry.
   W końcu razem z chłopakiem z twierdziliśmy, że na nas czas. Harry zaprowadził mnie do- jak się domyślam- swojego pokoju.
   Pokój był dość duży, w rogu stało duże łóżko, na przeciwko stała szafa, a pod oknem biurko. Podeszłam do blatu. Na środku leżało zdjęcie przedstawiające małego Harry'ego z małą tarantulą. Wzdrygnęłam się odruchowo, nienawidzę pająków.
- Nie bój się, to tylko zdjęcie.-Usłyszałam za sobą głos zielonookiego. Uśmiechnęłam się pod nosem i odwróciłam się do niego.
-A jakby tutaj nagle pojawił się ogromny pająk, ochroniłbyś mnie?-Zapytałam, choć to co powiedziałam było absurdalne.
-Oczywiście.-Odpowiedział i złączył nasze usta w pocałunku.