piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 15

   (Oczami Harry'ego)
   Alex będzie spędzała ze mną święta! Czy może być coś wspanialszego? Będę miał przy sobie wszystkie najważniejsze osoby, no może poza chłopakami i Evans'ami.
   W końcu stanąłem pod drzwiami domu Alex. Zadzwoniłem dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzyły się i ukazała się w nich pani Peters. Ciągle nie mogę się nadziwić jak Alex może być aż tak podobna do swojej mamy. pomijając oczywiście fakt, że pani Peters miała blond włosy obie kobiety były jak dwie krople wody.
-Dobry wieczór! jest Alex?-zapytałaem.
-Cześć Harry. Pewnie zmarzłeś, wchodź, Alex jest u siebie.-odpowiedziała pani Peters. Wszedłem do środka, zdjąłem buty i skierowałem się do pokoju mojej wybranki. Wszedłem do środka, fioletowowłosa siedziała na łóżku, w ręku trzymała gitarę, z której wydobywały się cudowne dźwięki. Stałem oczarowany w progu nie mogąc się ruszyć. Niebieskooka podniosła wzrok. Kiedy mnie zauważyła krzyknęła cicho.
   -Skąd się tu wziąłeś?-Zapytała.
-Mówiąc tu masz na myśli twój pokój czy świat?-Zapytałem i usiadłem na łóżku obok dziewczyny.
-Mój pokój.-odpowiedziała.
-Twoja mama mnie wpuściła.-Powiedziałem.- Ślicznie grasz.-Dodałem po chwili.
-Dziękuję.-Powiedziała.
-Co powiesz na spacer?-Zapytałem po chwili.
-Chyba sobie żartujesz!-Wykrzyknęła.
-Nie, dlaczego?
-Jest ciemno. Ludzie są gotowi zadzwonić na policję jak mnie zobaczą.-Alex spojrzała na mnie przerażona.
-Jest już po 21.00 każdy normalny człowiek jest już o tej porze w domu, chodźmy będzie cudownie.-Nalegałem.
-A jeśli mnie ktoś zobaczy?-Upierała się niebieskooka.
-To cię obronię.-Powiedziałem całując jej malinowe usta. Alex przygryzła wargę.
-Ummm no dobra.-Powiedziała w końcu. Uśmiechnąłem się, chwyciłem jej rękę i sprowadziłem na dół.
-Mamo wychodzę z Harry'm na spacer!- Krzyknęła i zaczęła się ubierać.W jej ustach moje imię brzmi tak ładnie.
   W końcu wyszliśmy z jej domu i ruszyliśmy pustymi ulicami w stronę parku. Po kilku minutach dotarliśmy na miejsce, tak jak przypuszczałem nie było nikogo.
-Hazz?-Usłyszałem. Spojrzałem na dziewczynę, jej oczy świeciły błękitnym blaskiem.
-Hmm?
-Orientuj się!-Alex schyliła się, wzięła garść śniegu i rzuciła we mnie.
-To nie fair! Nie byłem przygotowany!-Wykrzyknąłem.
-Mówiła, żebyś się orientował.-Zaśmiała się fioletowowłosa. Nie wytrzymałem i również rzuciłem w nią śniegiem. 
   Skończyło się na tym, że ja i Alex leżeliśmy na śniegu śmiejąc się jak głupi.
-Dobra już spokój!-Zażądała niebieskooka.
-Dlaczego?-Zapytałem podnosząc się na łokciu.

-Bo jeszcze nas ktoś zobaczy.-Odpowiedziała opanowując kolejny napad śmiechu.
-Jakoś do tej pory cię to nie obchodziło.-Powiedziałem i pocałowałem ją.
-Ale teraz obchodzi.-Odpowiedziała i wtarła w moja twarz kolejna porcje śniegu.
-Przez ciebie będę chory!-Krzyknąłem.
-I co z tego?
-Co z tego?! Zapytaj o to moje fanki, które będą zawiedzone, że nie mogę zaśpiewać na koncercie.-Odpowiedziałem. Alex zaśmiała się.
-Moze już wracajmy?-Zaproponowała. Kiwnąłem głową, złapałem ją ra rękę i odprowadziłem do domu.

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 14

   -Lori! Lori! Lori!-Do moich myśli wdarł się głośny krzyk Alex.
-Co?-Zapytałam zdezorientowana, patrząc na fioletowowłosą.
-Harry zabiera mnie i moją mamę do Holmes Chapel, na święta!-Powiedziała uradowana.
-Jej myślę, ze Harry ma co do ciebie poważne plany.-Powiedziałam. Alex zarumieniła się.
-A ty jak zamierzasz spędzić święta?-Zapytała.
-W Londynie, chyba jako jedyna.-Odpowiedziałam.
-Nie łam się.-Uśmiechnęła się niebieskooka.
   W końcu zadzwonił dzwonek, razem z Alex i resztą uczniów weszłam do klasy i zajęłam miejsce. Po kilku minutach do klasy weszła nasza nauczycielka i jednocześnie wychowawczyni pani Black i rozejrzała się po klasie.
-Gdzie jest Charlie?-To pytanie było kierowane główne do mnie.
-Chory.-Odpowiedziałam automatycznie.
-Pozdrów go.-Powiedziała Demi.
-Ok.-Odpowiedziałam i posłałam jej przyjacielski uśmiech.
-Nie wiem czy wiecie ale za dwa dni rozpoczyna się przerwa świąteczna, która będzie trwała, aż do 3 stycznia.
-Nie psze pani, nie wiemy tego. Jest nam tak strasznie smutno z tego powodu, to prawie 2 tygodnie bez szkoły, nie wiem jak to wytrzymam.-Powiedziała ironicznie Alex.
-Więc panno Peters, skoro tak bardzo będziesz tęskniła za szkołą, proszę przychodzić na dodatkowe zajęcia.-Odpowiedziała pani Black.
-Nie dziękuję, w tym roku sobie daruję.-Powiedziała niebieskooka.
-Dobrze, wystarczy tego zaczynamy temat.
   Reszta lekcji przebiegła bez większych komplikacji. W końcu wyszłyśmy z Alex wyszłyśmy ze szkoły. Z nieba spadały zamarznięte krople wody, pokrywając krajobraz Londynu białym puchem. Wcisnęłam ręce do kieszeni i ruszyłam razem z niebieskooką przez ruchliwe ulice stolicy.
-Jakie plany na dziś?-Zapytałam.
-Nie mam pojęcia, może wyjdę gdzieś z Harrym. A ty?-Odpowiedziała.
-Dom i bliższe spotkanie z Callum'em.-Odpowiedziałam.
-Callum'em?-Zdziwiła się fioletowowłosa.
-Bohater książki.-Sprostowałam.
-Już myślałam, że masz kogoś.-Powiedziała Alex.
   Po kilku minutach pożegnałyśmy się na skrzyżowaniu i ruszyłyśmy każda w swoją stronę. W końcu wkroczyłam do domu gdzie od razu przywitał mnie wesoły głos Charlie'go.
-Siema Lori!
-Już nie jesteś chory?-Zapytałam ściągając buty.
-Jakoś tak jak wszyscy wyszli dostałem cudownego uzdrowienia.-Zaśmiał się.
-Wiesz co wredny jesteś?! Żeby mnie tak perfidnie zostawić?!-Krzyknęłam. Charlie uśmiechnął się. Chwyciłam torbę i wbiegłam do pokoju. Rzuciłam torbę gdzieś w kąt, usiadłam na łóżku wzięłam książkę("Błękitna Miłość") i zaczęłam czytać.
   "... Jego w blond włosy wyglądały jak rozwiane przez wiatr, a błękitne oczy patrzyły na mnie przenikliwie..."
   W głowie od razu pojawił mi się obraz Niall'a. Mimowolnie uśmiechnąłem się, wzięłam ołówek, który nie wiem jakim cudem znalazł się w moim łóżku i przy imieniu "Callum" napisałam "Niall" .
   Nie wiadomo kiedy na dworze zrobiło się ciemno, a moje oczy zaczęły świecić neonową zielenią. Za każdym razem kiedy w książce zostało napisane "Callum" poprawiałam to na "Niall", sama nie wiem dlaczego.
   -Mam to uznać za komplement?-Z fikcyjnego świata wyrwał mnie szept Horan'a. Podskoczyłam przerażona.
-Co ty tu robisz?-Zapytałam opanowując emocję.
-Czytam razem z tobą.-Odpowiedział rozbawiony.
-Jak długo tu jesteś?-Kontynuowałam ''przesłuchanie''.
-Na tyle długo, żeby zobaczyć, że: po pierwsze: Twoje oczy świecą i po drugie: Bazgrzesz po książce moje imię.-Odpowiedział.
-Nie boisz się tego?-Zapytałam patrząc mu nieśmiało w twarz.
-Nie. Wiedziałem o tym odkąd cię pierwszy raz spotkałem. -Powiedział.
-To ty nie byłeś w tedy pijany?!-Wykrzyknełam.
-Byłem, ale nie na tyle by zapomnieć o twoich niesamowitych oczach i o tym...-Horan przybliżył swoje wargi do moich i pocałował mnie. Najpierw delikatnie jakby bał się, że ucieknę. Jednak nie opierałam się. Zadowolony Irlandczyk pogłębił pocałunek. W końcu odsunęła się od niego, chłopak popatrzył mi w oczy.
   -Lori kocham cię.-Powiedział.
-Niall, nie możemy być razem.-Powiedziałam.
-Dlaczego?-Zapytał, w jego oczach zobaczyłam zawód i smutek.
-Nie pozwolę już nikomu bawić się moimi uczuciami, nie jestem zabawką.
-Nigdy bym cię nie zranił.-Odpowiedział niebieskooki.
-Tak samo mówili Liam i George i co? I gówno! Nie wiesz jak to jest: Jednego dnia chodzisz z uśmiechem, z głową pełną marzeń i planów, czujesz szczęście. Aż tu nagle pstryk... jeden gest, kilka słów i czujesz się gorzej niż guma przyklejona do czyjejś podeszwy. I mimo tego, że obiecałeś sobie, że będziesz płakać płaczesz. Nie wiesz jak to jest. Nie chcę przez to znowu przechodzić.-Po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Niall wziął mnie w objęcia i mocno przytulił. Wtuliłam się w jego koszulnę.
   -Niall kocham cię ale jak brata, przepraszam. Może to się kiedyś zmieni, nie mam pojęcia, ale nie teraz. Przepraszam.-Odezwałam się w końcu.
-Nie przepraszaj za swoje uczucia. Ważne, ze mam cię przy sobie, tyle mi wystarczy.-Odpowiedział Horan i przytulił mnie jeszcze mocniej.

wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 13

(Oczami Lori)
   Jak ja przeżyję ten weekend bez Alex?! Dobrze, że są jeszcze chłopaki, oni zawsze mają masę pomysłów.
-Lorietto ratuj klasę. Jaki będzie wynik?-Zapytała pani Wood tym samym wyrywając mnie z korowodu myśli. Spojrzałam zdezorientowana na tablice i szybko obliczyłam wynik.
-428, 36.-Odpowiedziałam.
-Świetnie! Możesz mi jeszcze pokazać obliczenia?-Poprosiła nauczycielka.
-Nie mam, obliczałam w głowie.-Opowiedziałam.
-Jejku. Brawo, dostajesz za to 5.-Powiedziała nauczycielka.
-Kujon!-Usłyszałam w głowie rozbawiony głos Charlie'go.
-Nie moja wina, że jak Bóg miedzy nami wszystko rozdzielał to dostałam cały rozum i urodę.-Odpowiedziałam.
-Zabawne...
   W końcu dobrnęliśmy do końca lekcji i razem z Charlie'm z  zadowoleniem wyszliśmy ze szkoły.
-Jakie mamy plany na weekend?-Zapytałam.
-Nie mam pojęcia.-Odpowiedział Charlie. Kilka minut szliśmy w milczeniu. Nagle obok nas zatrzymał się jakiś samochód. Wybiegło z niego dwóch zamaskowanych kolesi, złapali nas i wpakowali do auta. Zaczęłam krzyczeć, ale jeden z mężczyzn zatkał mi buzię. Trzeci koleś, który kierował ruszył z piskiem opon.
-Czego chcecie?! Nasi rodzice nie mają pieniędzy na okup! Macie wypuścić mojego brata, a mnie możecie od razu zabić, bo nie będziecie mieli ze mnie żadnego pożytku!-Mówiłam nieskładnie, to co mi ślina na język przyniosła.  Charlie siedział cicho obok i patrzył na porywaczy jak na idiotów. Mężczyźni wybuchnęli śmiechem. Śmiechem, którego nie było sposób nie rozpoznać.
-Chłopaki!-Krzyknęłam. Niall, Zayn i Louis, który prowadził zdjęli kominiarki.
-Po co to zrobiliście?-Zapytałam zdezorientowana.
-Bo nam się nudziło.-Odpowiedział wesoło Louis.
-Wiedziałem, że jesteście idiotami, ale żeby aż takimi?-Odezwał się Charlie.
-Dlaczego?-Zapytał Zayn.
-Po pierwsze: jacy normalni porywacz porywaliby w biały dzień na środku ulicy?! Po drugie: To wasz samochód.-Odpowiedział Charlie.
-Widzieliście minę Lori? Była na maksa wystraszona.-Zaśmiał się Louis. Spojrzałam na niego z wyrzutem.
-To nie było śmieszne!-Krzyknęłam co wywołało napad śmiechu u chłopaków.
-Tak w ogóle to gdzie jedziemy?-Zapytałam kiedy już się uspokoili.
-Do nas.-Odpowiedział Zayn.
-A jest Liam?-Zapytałam przygryzając wargę.
-Nie. Wyszedł gdzieś koło południa i jeszcze nie wrócił.-Odpowiedział Louis.
   W końcu dojechaliśmy na miejsce i wypakowaliśmy się z samochodu.
 -Kto ostatni w domu ten zgniła kanapka!-Krzyknął Niall i pędem ruszył ku drzwiom wejściowym. Ja razem z chłopakami ruszyliśmy za nim. Niestety byłam najwolniejsza z całej naszej piątki, więc dotarłam do domu ostatnia.
-Lori to zgniła kanapka!-Krzyknął  Charlie, podbiegł do mnie i powąchał.-Nawet pachniesz podobnie.-Zaśmiał się a ja walnęłam go w ramię. Udaliśmy się do salonu, opadliśmy na kanapę i włączyliśmy telewizor.
   -Lori?-Odezwał się po chwili Horan.
-Co?-Mruknęłam nie odrywając wzroku od telewizora.
-Głodny jestem.-Powiedział. Przeniosłam na niego wzrok i uniosłam jedną brew.
-Mogłabyś coś ugotować?-Poprosił Niall.
-A nie możesz sam?-Zapytałam.
-Ale jak ty ugotujesz to będzie lepsze.-Upierał się Irlandczyk.
-Uhh... Dobra, ale mi pomagasz.-Westchnęłam. Podniosłam się z kanapy i ruszyłam do kuchni, Horan ruszył za mną.
-Jak możecie ugotujcie dla wszystkich!-Krzyknął Zayn.
-Ok!-Odkrzyknęłam i odwróciłam się do niebieskookiego.-To może spaghetti?-Zaproponowałam.
-Jasne!-Uśmiechnął się i wyciągną z szafki makaron.
   -Muszę przyznać, że ty i Niall jesteście parą doskonałą.-Odezwał się Louis kiedy już kończyliśmy jeść spaghetti. Mój widelec zatrzymał się w połowie drogi do ust.
-Jeśli chodzi o gotowanie oczywiście.-Sprostował Tomlinson.


niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 12

(Oczami Alex)
   O 17.00 siedziałam już sobie spokojnie w pokoju Lori.
-Serio twoja mama dała się tak łatwo nabrać, że u mnie śpisz?-Zapytała.
-Tak, no wiesz powiedziałam, że śpię u ciebie.-odpowiedziałam z uśmiechem.
   Równiutko o 18.00 pod domem Evansów zatrzymało się czarne BMW Hazzy. Razem z Lori zeszłyśmy na dół gdzie stał już Harry witając się z Charlie'm, Emily i Jev'em.
-Cześć skarbie.-Uśmiechnął się do mnie.
-Cześć Hazz.-Odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
-Bawcie się dobrze.-Powiedziała Lori posyłając mi znaczzące spojrzenia, na co ja tylko przewróciłam oczami.
-Pa.-Rzuciłam i razem z Harry'm wyszliśmy. Wsiedliśmy do jego auta i Harry ruszył.
-Co cię natchnęło na ten wyjazd?-Zapytałam nagle.
-Nie wiedziałem cię prawie miesiąc to wystarczający powód, prawda?-Odpowiedział i położył jedną rękę na moim kolanie.
-Prawda.-Odpowiedziałam rumieniąc się.
   W końcu dojechaliśmy na miejsce. Harry zgasił silnik i weszliśmy do domku. Zielonooki zaprowadził mnie do sypialni gdzie stało tylko dwuosobowe łóżko i szafa.
-Jedno łózko?-Zapytałam z uniesionymi brwiami.
-A co, nie chcesz ze mną spać?-Zapytał wtulając twarz w moje włosy.
-Tego nie powiedziałam.-Zaśmiałam się.
-Chodź coś obejrzymy.-Powiedział Harry i zaciągnął mnie do salonu. Włączył telewizor i zaczął skakać po kanałach. Nagle zatrzymał się. Trafił akurat na jakieś romansidło.
(Oczami Harry'ego)
   Nagle zgasło światło. No cóż, nie ma się co dziwić w końcu jesteśmy w lesie. Spojrzałem na miejsce gdzie powinna byś Alex. Zamiast zarysu jej postaci, którego się spodziewałem zobaczyłem dwie, małe, niebieskie żaróweczki. Krzyknąłem przerażony. Alex zaśmiała się swoim słodkim głosikiem. 
-Zapomniałeś co ci mówiłam?  Moje oczy świecą w ciemności.-Powiedziała jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
Palnąłem się w głowę. Zapomniałem, że moja dziewczyna jest wyjątkowa.
-Alex skoro światło zgasło i generalnie nie mamy co robić to może...-Nie dokończyłem zdania bo fioletowowłosa wpiła się w moje usta.
-Czyli ta?-Zapytałem.
-Tak.-Odpowiedziała.
 (Oczami Alex)
   Obudził mnie zapach kawy roznoszący się po domu. Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Dzisiaj jest piątek, nie idę do szkoły, mam przy sobie Harry'ego i jesteśmy sami w środku lasu. Czy może być coś lepszego?  Wstałam z łóżka, narzuciłam na siebie koszulkę Harry'ego leżącą na podłodze i  skierowałam się do kuchni.
-Cześć kotku.-Przywitałam chłopaka przytulając go od tyłu.
-Już wstałaś?
-Jak widać.-Odpowiedziałam.-Która godzina?-Zapytałam po chwili.
-Dochodzi 10.00.-Odpowiedział Harry i pocałował mnie. Odsunął się ode mnie i obejrzał od góry do dołu.
-Ukradłaś mi bluzką.-Stwierdził po chwili.
-Będziesz się musiał przyzwyczaić.-Odpowiedziałam z zadziornym uśmiechem.
-Jejku! Ty mi zabierasz bluzki, Louis mi zabiera bluzki. To w co ja mam się ubierać?!-Powiedział i z udawaną rezygnacją spuścił głowę. Po kilku sekundach popatrzył na mnie spod rzęs.
-Nie pocieszysz mnie?-Zapytał smutno. Uśmiechnęłam się i dałam Harry'emu całusa.